niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 34



Nie spodziewałam się szczerze przyjazdu Reusa po mnie. Przed moim domem ukazał się piękny , czarny , błyszczący samochód. Wysiadła z niego Iwa , a ja w tym czasie zamknęłam się na górze. Ola nie była wtajemniczona , ale otworzyła im drzwi . Zdenerwowałam się na nich i zeszłam na dół . Przytuliłam Iwone , ale od razu oświadczyłam im , że z nimi nie wracam . Nie mam czego w Dortmundzie szukać. Nigdy o Robercie nie zapomnę , a szczególnie jak będę ich ‘ trenejro ‘ . Usiadłam na łóżku , żeby przemyśleć tą całą sprawę . Kiedyś , przecież muszę się na Lewym zemścić . Może to będzie podczas treningu ? Przysięgam sobie , że już nigdy nie poczuję nic do Roberta.
- A więc tak , postanowiłam , że … Wy zostajecie do jutra i rano wyjeżdżamy – krzyknęłam.
- Zostawisz mnie ? – zapytała Ola.
- Kochana , zemsta na Lewego się szykuje – powiedziałam.
- Co ty kombinujesz , mała ? – zapytał Reus.                                                                    
- Jeszcze to na własne oczy zobaczysz – powiedziałam i rzuciłam im się wszystkim na szyję. Był bardzo piękny dzień. Normalnie nie można było zmarnować takiej okazji na plażę. Wzięłam towarzystwo i chwilowo zapomniałam o Robercie. Nagle nade mną stanął wysoki , szczupły brunet. Jednak to nie był Lewy , a był to mój kolega z klasy . Usiadł koło mnie na kocyku i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak tam kochana ? gdzie ty się podziewałaś ? – wypytywał.
- No wiesz , próbowałam ułożyć sobie życie w Dortmundzie , bo tam mieszkam . Jestem trenerem BVB , to najlepsze co mnie w życiu spotkało . Tam gdzieś jest Reus z Iwą , ale ja nie ogarniam . Musiałam na troszkę odsapnąć od tego wszystkiego , nie jestem już z Lewym i przyjechałam tu – powiedziałam.
- No u mnie też nie za ciekawie. Nie studiuje , bo nie wybrałem jeszcze kierunku . Chyba też za granicę wyjadę , bo tam są większe szanse – powiedział uśmiechając się. Uwielbiałam uśmiech Krzyśka . On zawsze mnie wspierał w trudnych sytuacjach.
- Jak coś to wbijaj do Dortmundu . Zawsze coś ci znajdę – powiedziałam.
- No spooooko . Muszę powiedzieć , że nam wyładniałaś. Jaki Robert był głupi rzucając  ciebie  - pocieszał mnie.
- No wiesz. Tak  to jest jak się spotyka miłość sprzed lat. No , ale trudno – powiedziałam łapiac za rękę kolegę i wciągałam go do wody . Z nim zawsze się świetnie bawiłam.  Szybko się ściemniało , trzeba było iść jeszcze zjeść kolacje i się dobrze wyspać . Dziś wyjątkowo spałam z Iwoną , bo mam do niej zaufanie. Biedny Marco stanął w drzwiach naszego pokoju i marudził , że nie lubi spać sam. Wsunął nam się do łóżka i spaliśmy we trzech . Iwa zajmowała środek  i spała jak księżniczka. Próbowała mnie nawet zwalić . Wstałam I wyszłam od nich . Rano byłam totalnie niewyspana i nieogarnięta . Wszystko mnie denerwowało . Czekał już na nas samochód , a ja oczywiście zapomniałam spakować rzeczy.
- Iwaa ! Kochanie , chodź ! spakujesz mnie ? nie czuje się za dobrze ! ;c – krzyczałam.
- No pewnie , kochanie – powiedziała.
- Mam być o nią zazdrosny? – zapytał Marco.
- O nią zawsze . Kocham ją najbardziej na świecie. Ma się najlepsze przyjaciółki – powiedziała.
Wstałam i poszłam pożegnać się z Olą . Jak zwykle się popłakałam , no ale to nie nowość ..

2 komentarze:

  1. możesz dodać jeszcze dzisiaj kolejną część, uwielbiam twojego bloga i nie mogę doczekać siee następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się dodawać po 2 na dzień , bo po prostu nie mam czasu na pisanie, a nie chce was samych bez rozdziałów zostawiać :D

      Usuń