czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 19



Kolejny dzień był taki jakiś dziwny , sama nie potrafię tego wytłumaczyć ! Rano przy śniadaniu już u nas w hotelu panowała dziwna atmosfera , Iwony nie było chociaż nikt nie wiedział gdzie jest . Judyta przyszła późno strasznie , a ja zamulałam. Nikt nie wiedział o co chodzi. Jak wróciłam do swojego pokoju zobaczyłam , że mam 5 nieodebranych połączeń . Oczywiście to mój , ukochany Robert. Trzeba było oddzwonić , bo jak jest coś ważnego to kilka razy dzwoni.
- Hej , kochanie. Dzwoniłeś ? – zapytałam z uśmiechem na twarzy
- Tak , myszko . Dzwoniłem – powiedział
- W sprawie ?? – zapytałam z ciekawością
- Słuchaj, zapomnieliśmy , że dzisiaj jest mecz z Bayernem . Mam dla was bilety ! O 17:30 się zaczyna. Jeszcze najgorsze jest to , że wczoraj sobie troszeczke w chłopakami popiliśmy i tak jakoś dziwnie się czuje. – powiedział
- No to ciekawie. Nie wiem gdzie jest Iwona , w pokoju jej nie ma , u Reusa też . Jakaś masakra , no ale przyjdziemy – powiedziałam
W tej oto chwili weszła Iwona .
- Robert,  ja kończę , bo przyszła właśnie Iwa , musimy ustalić co i jak . Zadzwoń przed meczem . Kocham , paa – powiedziałam
- Ja też , pa myszko – powiedział
- Gdzież ty się podziewałaś ?! – zapytałam nerwowo
- Poszłam na zakupy z rana i spotkałam Piszcza , który zaprosił mnie na kawkę i tak jakoś . – powiedziała
- Dziewczyno !! Ja cię szukałam , zresztą wszyscy . – powiedziałam
- No przepraszam , ale miałam wrócić na śniadanie gdyby nie spotkanie z
Łukaszem             -powiedziała
- No Dobrze , dobrze. Dzisiaj na mecz idziemy – powiedziałam i wyszłam zdenerwowana z pokoju .
Ktoś musiał iść do Oli i Fernando , ale to nie był dobry moment. Gdy weszłam , Ola siedziała z łzami w oczach , dokuczały jej bóle . Już potem Olka się ogarnęła i do mnie przyszła,  co ja od nich chciałam. Cieszyła się , że mecz , ale jednak Judyta coś ciężko zniosła wiadomość. I już po chwili wiedziałam o co chodzi. Potworny ból brzucha jej dokuczał i była smutna , że nie może iść na mecz. Ja dałam jej najlepsze tabletki jakie mogą być na ból i rzeczywiście po godzinie jej przeszło. Wszyscy happy szykowali się na mecz.

Przed meczem nie udało spotkać nam się z naszymi panami . Miejscówki miałyśmy dobre , więc jak Robert wszedł na boisko to mi pomachał . Jej, było to słodkie. Dziś chciałam szczególnie poznać Milika , o którym się dużo w Internecie teraz mówi . Ogólnie lubię go też , oglądam jego filmiki i różne zdjęcia. Znany też był Sebastian . Mecz zaczął się ciekawie bo pod koniec 3’ minuty bramkę strzelił Marco , na co Iwona zareagowała tak , że aż mnie ściskała tam . Wszyscy się na nas patrzyli . Później ten faul na moim Lewy , ale dobrze chociaż , że był ten karny. Cieszyłam się też , że zwycięską bramkę strzelił mój pan . Oczywiście łezki poleciały ze szczęścia jak zwykle miewam . Szybko zleciało , ja w ogóle zapomniałam , że znami jest Ola i Fernando . Tak po przyjacielsku się przytuliłyśmy i poczekałyśmy za moim Robertem. Tak na szybko poznałam Sebastiana , bo się spieszył , ale Milik poszedł z nami do klubu . Zaczęliśmy na ostro imprezkę , bo chłopacy wynajęli tylko dla nas cały klub i było super. Arek zaprosił mnie do tańca i powiedział mi , że spoko się ze mną gada . Ja mu powiedziałam , że jeszcze się na meczu z Irlandią spotkamy , bo mieszkam w Polsce , a Robert nam bilety załatwił . Widać było jego uśmiech na twarzy . Jest on szczerze słodaśny .Polubiłam tego chłopaka , wszyscy dziennikarze przesadzają za dużo na jego temat.  Wiadome było to , że Robert będzie miał bombę i to była prawda , zresztą wszyscy pili oprócz mnie. I później musiałam z każdym tańczyć , a biedy Reus w tańcu zasnął mi na ramieniu . To było chyba najlepsze z wszystkiego. Nad ranem wróciliśmy do hotelu i trzeba było iść spać . Chociaż jestem ciekawa jak Robercik wrócił do domu , bo wracał na pieszo . Jest dorosły musi sobie radzić !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz