czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 20



Jak czas szybko leci . Jeszcze 2 dni i wracamy znowu do Polski .Chociaż przywiązałam się już do Dortmundu i do Roberta. Będzie nam wszystkim ciężko . Ja tam to jakoś jeszcze jak Lewy na mecze przyjedzie to się pewnie spotkamy ale dziewczyny , ja już sama nie wiem . Całą noc myślałam o tym , aż w końcu wstałam i ubrałam się , umyłam włosy i wykąpałam się. Trzeba było coś ze sobą zrobić, żeby ciągle o tym nie myśleć . Wiadomo będzie , że w szkole ciągle będą mi się przypominać najlepsze spędzone tutaj chwile. Tak rozmyślałam sobie do rana , aż mi dziewczyny śniadania nie przyniosły , ponieważ ja oczywiście zapomniałam. Siedziałam tak sobie sama , aż w końcu ubrałam się w bryczesy i włożyłam sztyblety i poszłam do stajni . Trener akurat miał wolny czas więc sobie pogawędziliśmy troszkę o koniach i o piłkarzach , on jest też kibicem Dortmundu . Długo już tak nie mogłam i uszykowałam sobie konia i galopem sobie jeździłam po padokach . Było wspaniale , wiatr we włosach , koń szczęśliwy bo nikt na nim dawno nie jeździł , marzenie po prostu . Tak sobie posiedziałam z konikami z 3 godziny , a potem niespodziewanie podjechał do mnie Robert i usiadł. Widział , że smutam , od razu szło to zauważyć. Do wakacji jeszcze troche czasu jest …
- Będzie mi ciebie brakowało – powiedziałam , a po policzkach spłynęły mi łezki .


Jak czas szybko mija . Wspominałam sobie właśnie wszystkie miłe rzeczy , które spotkały mnie w Dortmundzie. W samolocie jest wygodnie , więc prawie zasypiam . Sama sądzę , że będzie mi się dobrze spało , bo jutro mecz i znowu spotkam Roberta. Żal mi było Oli , albo Judyty i Iwony , biedne przez jakiś czas nie spotkają swoich panów . Ja się mogę cieszyć , gdyż Lewy będzie co najmniej raz na miesiąc w Polsce , więc pewnie się spotkamy . Siedziałam tak z opartą głową o ramie Iwy , przyznam że wygodnie mi było. Po jakimś czasie byłyśmy już na lotnisku , gdzie musiałyśmy jakoś dojechać do hotelu .
- No to dzisiaj szalejemy – powiedziałam.
- No pewnie , jakaś imprezka ? – zapytała Judyta
- Tak , tak. Do jakiegoś klubu- powiedziałam
Wszystkie ucieszone trafiłyśmy do hotelu , który nie był taki wypasiony jak w Niemczech . Wyszykowałyśmy się szybko i wyszłyśmy na miasto . Po drodze było dużo klubów , oczywiście pełnych , ale my znalazłyśmy taki w sam raz dla nas.  Potańczyłyśmy dosyć długo aż nas nogi nie rozbolały. Później wróciłyśmy do domu i musiałam oddzwonić do Roberta , który dzwonił do mnie z 8 razy .
- Hej , kochanie – powiedział.
- No , cześć – powiedziałam.
- Jak podróż ? – zapytał.
- Tęsknię  bardzo ! – powiedziałam.
- Ja też – powiedział.
- A wy jak tam ? – zapytałam.
- No już dawno jesteśmy w pokojach – powiedział.
- My z dyskoteki wróciłyśmy- powiedziałam.
- I jak było? – zapytał
- Tańczyłam dużo i mnie nogi bolą – powiedziałam.
- To się wykąp i na skejpie pogadamy – powiedział.
- No pewnie , to ja idę się myć , pa – powiedziałam.
- Pa pa – powiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz