czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 18



Impreza się rozkręcała , w końcu musieli wszyscy zatańczyć ,bo by rady nie dali . Mnie szybko rozbolała głowa , ale mimo bólu wolałam zostać ,żeby Robert nie zrobił czegoś głupiego. Po jakimś czasie już nie dawałam rady i poszłam spać do mojego pokoju . Miałam ciekawy sen :
No to tak , miałam z Robertem córeczkę Kingę , Mario z Judytą Kamila , Ola z Iwą były w ciąży. To pewnego dnia miałam z Robertem rocznicę ślubu dokładnie to był 18 lipca.  Lewy wziął na ręce naszą córkę i pobiegł do Marco .
- Siema stary – powiedział trzymając Kingusię na rękach
- Siema – powiedział
- Mam do ciebie sprawe , zajmiesz się Kingą , bo dzisiaj z Zuzą mamy rocznicę ślubu i muszę coś przygotować – powiedział Robert
- Dobra daj ją – powiedział Marco , a Kinga się do niego słodko uśmiechała
- Dzięki , tu masz mleko , słoiczki z jedzeniem i pieluszki – powiedział Robert
- Dobra , dobra – powiedział Marco
- Zadzwoniłem do piszczka , żeby przywiózł Jagódkę do zabawy – powiedział
- Spoko – powiedział Marco
Robert w pośpiechu pobiegł na miasto , wręczając Kingę Reusowi . Zakłopotany nie wiedział co robić , a córka Lewego była głodna. Marco wlał na miseczkę zupkę pomidorową i próbował zachęcić do spożycia Kingę. Ona była uparta jak osioł . Chciał włożyć jej do ust łyżkę zupki , ale ona oblała go całego nią. Tak , więc Reus był cały pomidorowy i niezadowolony. Wcale się mu nie dziwię. I wtedy wkroczył tam Łukasz z córcią.
Oczywiście najpierw wyśmiał kolegę , że nie ma podejścia do dziecka , ale samemu lepiej mu nie poszło . Marco się szybko przebrał , a Kinga narobiła w pieluszkę .
- No to teraz ty zmieniasz – powiedział Łukasz
- No oczywiście – powiedział Reus

Nie było to za fajne , bo Kinga uciekała przed reusem i nie mógł za bardzo jej dogonić. Nie ukrywajmy tego , że wczoraj sobie troszeczkę wypił .
- Łukasz, no rusz się i pomóż mi ją złapać ! – krzyknął zły Marco
- Nie chce mi się , kochanie- powiedział
- A niech cię..-i nie dokończył
Biedny Marco , sam musiał się zajmować dziećmi , czekając jeszcze na swoje.

Sen za długi nie był , bo Robert wchodząc do łóżka na mnie nadepnął . Było coś około 6 rano . Ja już byłam wyspana , ale nie chciało mi się ruszać.  Po jakimś czasie , wstałam , ubrałam się i poszłam do kuchni Marco. Siedział tam głodny Łukasz.
- Zuziuu – powiedział
- Tak ? – zapytałam
- Mogłabyś zrobić mi kanapkę ? – zapytał
- Oczywiście , Łukaszku – powiedziałam
Usiadłam koło niego i zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Troszkę poopowiadał mi co się działo jak mnie nie było . Dowiedziałam się ciekawych rzeczy  np. że Robert siedział u Kuby na kolanach , Judyta pomyliła łóżka i weszła do Reusa . Widać ciekawie było . Po chwili do kuchni wszedł Mario.
- Ja Pierd*lę , ale mnie głowa boli – powiedział
- Weź tabletkę , słoneczko – powiedziałam
- Dobrze , dobrze – powiedział
Nie żebym zdradzała Roberta czy coś , ale lubię do kogoś powiedzieć słoneczko , albo kochanie. I tak do kuchni przychodzili po kolei wszyscy , aż w końcu brakło miejsca przy stole i ja zeszłam z krzesła ustępując Iwonce. Lewy wziął mnie na kolana i pocałował .
- dosyć ciekawie wczoraj było – powiedziałam do Roberta
- za szybko poszłaś  , później było ciekawiej – powiedział
- To znaczy ? – zapytałam
- No ciekawie było – powiedział i potem już się nie odzywał
Coś mu jednak było i żeby go troszkę wkurzyć usiadłam na kolanach Piszczka  , ale on  nie reagował .
- Co by mu było ? – zapytałam Łukasza
- A nie wiem o co mu chodzi – powiedział
Mario poszedł do sklepu ,żeby kupić nam winko . Chłopcy zaczęli od śniadania sobie polewać , ale chyba zapomnieli , że jakoś do domu muszą wrócić !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz