czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 14



Rano obudziła mnie Iwona.
- Szybko , szybko . Judyta zemdlała – powiedziała
- Kurde , po karetkę szybko dzwońcie ! – już zadzwoniliśmy
- Gdzie ją znaleźliście? – zapytałam
- Stała koło mnie u niej w pokoju . I się przewróciła – powiedziała
- Kurdeee, dzwonię do Mario !- powiedziałam
Oczywiście ten nie raczył odebrać. Dopiero za trzecim razem.
- Słuchaj , Judyta zemdlała – powiedziałam
 - Zaraz  będę – powiedział
 - Dobra czekam – powiedziałam
Weszłam do pokoju siostry . Torres trzymał ją na rękach , żeby chociaż troszeczkę zgięta była. Gotze przyjechał szybko , wziął ją na swoje ręce.
- Co tutaj się stało ? – zapytał
- No przewróciła się – powiedziała Iwona
- Ale jak ? – zapytał
- No stała koło mnie i upadła – powiedziała
- No Kurde , oby jej nic nie było – powiedziałam
- Muszę zadzwonić do Roberta i to szybko – powiedziałam
Chwyciłam telefon i wykręciłam numer . Mario poleciały łzy .
- Halo ? –zapytał Robert
- Słuchaj, Judyta zemdlała . przyjedziesz ? – zapytałam
- Nie jestem w stanie , ale zaraz będę – powiedział
- Ok. Czekamy – powiedział
Poszłam do pokoju i ubrałam się . Musiałam pogadać z Gotze w cztery oczy.
-  Będziesz przy niej w szpitalu ? – zapytałam
- Oczywiście , że będę – powiedział
- Ja też , muszę być – powiedziałam
- Zobaczymy czy nas wpuszczą – powiedział
- Mnie muszą – powiedziałam
Wreszcie przyjechała karetka i zabrała Judytę do szpitala . W karetce pojechał z nią także Mario . Ja zostałam w domu i poczekałam na Roberta. Przytuliłam go najmocniej i polały mi się łzy .
- Nie płacz ,kochanie. Nic jej nie będzie- powiedział
- No wiem , ale to jest moja siostra .-powiedziałam
- Już dobrze , dobrze . Przytul się – powiedział
Chwilkę po tym zadzwonił do mnie Gotze.
- To jest jak na razie tylko ból silny głowy i dlatego zemdlała – powiedział
- Ale obudziła się już ? – zapytałam
- Jeszcze nie – powiedział
- No kurde – powiedziałam
- Ale teraz lekarz próbuje ją wybudzić – powiedział
- To dobrze. My z Robertem za 30 min jesteśmy – powiedziałam
- Ok. – powiedział
Ubraliśmy kurtkę i zamówiliśmy taxi. Po jakimś czasie byliśmy już w szpitalu . Judyty jeszcze nie wybudzono . Musiałam przytulić , chociaż na chwilkę Mario , bo widziałam jak lały mu się łzy .
- Będzie dobrze – powiedziałam
 - Mam nadzieję – powiedział



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz