sobota, 30 marca 2013

Rozdział 32



Robert opuścił mnie szybko . Z rana wybiegł z domu nie mówiąc mi nic ,  a nic. Moja noga nie bolała już tak mocno . Wzięłam kule i ubrałam się. Po schodach zejść sama nie potrafiłam , bo jeszcze się z kulami nie oswoiłam . Ładnie poprosiłam Marco , który mnie zniósł . Ufam mu … Włączyłam sobie telewizor , a on zrobił nam śniadanie. Iwona oczywiście stała przed lustrem w łazience. Często była zajęta , gdyż Iwa jak miała mocno zakręcone włosy musiała je prostować i układać. Kocham ją , ale czasem potrafi mnie zdenerwować. Każdy chciałby mieć taką przyjaciółkę. Siedziałam tak sobie z Reusem i nudziło nam się. Włączyłam laptopa i znalazłam moje fotki z Lewym. Było ich mnóstwo. Musiałam oprzeć głowe o klate Marco , bo było mi bardzo niewygodnie. Dziś Mario zabrał mnie na przejażdżkę po mieście. Zatrzymaliśmy się pod kawiarnią gdzie poszedł kupić nam jakieś ciastka. Zobaczyłam tam Lewego siedzącego bardzo blisko jakiejś dziewczyny . Nie miałam przy sobie kuli . Podeszłabym do niego i wygarnęła mu. Przytulił ją i wyszli razem. Do cholery co się dzieje ? Zdradza mnie ? W Tym momencie popłakałam się.  Gotze wrócił i wiedział już o co mi chodzi. Przytulił mnie i pocieszył . Gdyby on tylko wiedział co to za dziewczyna. Wróciliśmy do domu , a ja zamknęłam się w moim pokoju. Płakałam w poduszkę i żałowałam , że kiedyś przyjechałam tutaj i zakochałam się w Robercie. Najgorsze chwile mojego życia .
- Zuza ! Otwieraj natychmiast !- krzyczała do mnie Iwa.
- Ja pobędę sama !- odpowiedziałam.
- Nie ma mowy . Otwieraj. – powiedziałam.
Wpuściłam ją i Marco do środka. Przytuliłam się do nich i opowiedziałam co widziałam. Próbowali mnie pocieszyć jak tylko potrafili. Nie udało im się za bardzo .Ja byłam pewna , że on kogoś ma. Dziś jeszcze z nim zerwę ! Mario zadzwonił po Leitnera , bo wiedział , że go bardzo lubię. I ogólnie to on potrafi mnie pocieszyć. Usiadłam na kolanach Moritzowi i przytuliłam się. Po jakimś czasie przyjechał Robert.
- Kochanie otwórz . – krzyknął. Siedziałam wtedy z chłopcami i Iwą w pokoju .
- Nie chcę ciebie widzieć – darłam się na niego
- A dlaczego to ? – zapytał
- Idź do swojej panienki – zarzuciłam mu
- Aa, zaraz ci wszystko wytłumaczę – powiedział.
Wpuściłam jednak go. Okazało się , że to była jego jakaś kuzynka. Chociaż ja mu i tak nie wierzyłam . Oddaliłam się od niego bardziej. Straciłam całe zaufanie. On specjalnie dla mnie zadzwonił po nią , żeby przyszła ze swoim chłopakiem. Szczena mi opadła. To była jego daleka rodzina , którą poznał dopiero teraz jak jego mama przyjechała. Wybaczyłam mu i wszystko było już OK. Poszłam do Marty , żeby jej opowiedzieć. Przyznałam jej , że podoba mi się Moritz , ale wolę mojego Lewego.  Chciałam żeby Marta była z Leitnerem. Jak na moje pasują do siebie. Muszę tylko namówić na to Lewego. My już sobie razem poradzimy , bez niczyjej pomocy …

Wróciłam do domu , co prawda Marta mnie odprowadziła , bo ledwo mi z tymi kulami szło. Tym razem zawołałam Mario żeby mnie wniósł , bo akurat był u Judy . Rzuciłam ciuchami i ubrałam się w spodenki . Takie strasznie rozciągnięte spodenki , gdyż nic innego przełożyć przez noge nie mogłam . Zawołałam szybko Iwe , a za nią przyleciał Marco.
- Iwa ! kochanie ! sprzątnij moje rzeczy – powiedziałam.
- Dobrze księżniczko – powiedziała.
Rzuciła się na moje łóżko i gilgotała mnie. Biedny Reus stał i się na nas patrzył.
- Ale my głupie – powiedziałam.
- DZIEWCZYNY ! Jak wy możecie tak beze mnie ?> - zapytał i rzucił się do nas. Wygilgotali mnie masakrycznie . Przyjechał Robert i zastał nas we trójkę na łóżku . Jego mina była mistrzowska. Marco wziął go na rozmowę obok. My z Iwoną wszystko słyszałyśmy .
- Słuchaj Robert ! Nie chcę wam mieszać. Ale jak skrzywdzisz Zuze… Rozumiesz , że traktuje ją jak siostre ? Nie spierdol tego przyjacielu – powiedział mu ostro .
- Spokojnie Marco. Ja ją kocham . Nie bój się –powiedział i wrócili do pokoju.
Wszyscy mogliśmy nacieszyć się naszym szczęściem. Lubiłam denerwować Iwone , wiec zaczełam opowiadać co ona wyprawiała zanim poznała Marco. Miałyśmy ciągle tą naszą stronke na dowód. Ona też zaczeła gadać, ale najgorsze było to jak powiedziała mu o całowaniu plakatów. Załamka totalna. Robert odebrał mój telefon . Dzwoniła Ola i nie za bardzo chciałam żeby to on z nią rozmawiał . Wyrwałam mu słuchawkę i zaczęłam rozmowe. W sumie nic ciekawego się u niej nie działo , ale dzwoniła co u mnie. Ja z moją nogą nie przemieszczałam się tak sprawnie. Chłopacy podzielili się swoimi rolami . Lewy pomaga mi się codziennie myć, ubierać itp. Marco codziennie mnie znosi lub wnosi i robi mi i Iwie śniadanka. Żyłam sobie przez jakiś czas jak królewna. Najgorsze było to , że Julka już pojechała. Martwiłam się o nią. Uspokoił mnie sms informujący , że już dojechała i pokazuje zdjęcia z Lewym .Usiedliśmy wszyscy obok siebie , a ja rzuciłam im plan , który chciałam zrealizować. Mianowicie chodziło tutaj o spuchnięcie Marty i Moritza.  Podzieliliśmy się na role. Ja i Iwa zajmowałyśmy się Marcią. W sensie szukałyśmy jej ubrań , umalować musimy ją i zabrać na trening. Chłopcy muszą jakoś ogarnąć Mo. Jestem ciekawa jak to się potoczy. W pewnej chwili zaczęły mi się mroczki przed oczami pokazywać. Zemdlałam tak jakby na chwile. Obudziła mnie woda , którą chlapała mnie iwa. Doszłam jakoś do siebie i było wszystko po staremu. Puściłam sobie muzyke i odpłynęłam. Usłyszałam jeszcze tylko śmiech Iwony…

Dziś Dortmund miał zagrać mecz z Schaktarem . Lustro oczywiście było zajęte. Zdenerwowana ja weszłam i wepchnęłam się przed Iwę. Nie panowałam nad sobą , a szczególnie jeszcze jak chodziłam o kulach. Już ze mną było lepiej . Potrafiłam sama zejść  po schodach . Spieszyłam się bardzo gdyż musiałam być wcześniej na boisku . Pani trener musi zawsze coś dodać zawodnikom . Ubrana zgarnęłam Marte nie czekając już na dziewczyny pojechałyśmy na Signal Iduna Park . Wyszedł po mnie Robert i zaniósł mnie do szatni . Mogłam im to na boisku powiedzieć , ale było już dużo kibiców więc wolałam nie. Klopp przywitał mnie serdeczni i zdziwił się moją nogą . Zresztą większośc , bo nikt o tym praktycznie nie wiedział.
-  NO TO TAK CHŁOPCY ! JEŻELI PRZEGRACIE NAKOPIE WAM DO DUPY , A JAK WYGRACIE TO KOCHANI IMPREZKA U MNIE ! DAJCIE WSZYSTKO Z SIEBIE MISIACZKY ;3 – powiedziałam ostro. Dziś zasiadłam na ławce trenerskiej i decydowałam o zmianach. Spodobała mi się ta rola. Przed rozpoczęciem mrugnęłam do Roberta i usiadłam na moim miejscu . Byłam zaszczycona nigdy mi się takie coś nie śniło. Kamera ciągle w moją strone kierowała się , aż miałam dosyć. Po pierwszej połowie było 2:0 dla naszych. Weszłam do szatni i krzyknęłam:
- KOCIAKI ! SPIĄĆ TYŁKI ! STAĆ NAS NA WIĘCEJ ! BYŁ ROBErT, REUS , A TERAZ CHCE BRAMKE GOTZE. OCZYWIŚCIE NAJLEPIEJ BYŁOBY ŻEBY JESZCZE STRZELIŁ KUBA. TRZYMAM ZA WAS KCIUKI . ZARAZ NA BOISKO WCHODZI MO.
Rzuciłam się w ramiona Robertowi i pocałowałam go . Cieszyłam się bardzo , że to on strzelił brameczkę.  Po meczu jak chciałam było 4:0 . Moje typy się sprawdziły . Przytuliłam Mario i Kube dziękując im za to . Musiałam też zrobić u mnie impreze . Dziewczyny się troszkę wkurzyły na mnie , bo nic im nie powiedziałam o tym , a mieszkanie było nieogarnięte. Nie zabrakło tam nawet pana Kloppa, który nieźle wywijał na parkiecie. Porwał mnie do tańca i nie chciał puścić. W końcu podszedł Robert.
- Trenerze ! Pozwól mi że teraz ja z nią zatańczę – powiedział mój słodziak.
- Oke, ale ja jeszcze to do niej wrócę- poszedł i zaczął męczyć Iwonę. Moje małe biedactwo … Wtuliłam się w Lewego i prawie odpłynęłam. Przypomniał mi się mój plan. Wzięłam ze sobą Moritza , a Robert Martę. Później jak planowaliśmy był odbijany , akurat kiedy leciała wolna piosenka. Zaczęli się przytulać. Misja się powiodła. W końcu zniknęli nam z oczu… Z rana na głowie miałam chłopców , którzy spali na podłodze. Zdziwiłam się bardzo , bo znalazła się pan Klopp. Obudziłam ich tak około 12 i kazałam się najeść. Lewy leniuchował u mnie w łóżku , ale nie raczyłam go obudzić. Mógł sobie spać , należało mu się w końcu bramka. Kocham go ponad życie.  Było nas wszystkich troszkę dużo , ale troszkę już odjechało łącznie z trenerem . Położyliśmy się wszyscy na 2 kanapach i oglądaliśmy film…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz