poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 35



Podczas jazdy do nikogo się nie odzywałam . Szybko też zasnęłam . Obudziła mnie Iwona , która oświadczyła mi , że dojechaliśmy . W drzwiach stanęła ciężarna Judyta. Rzuciłam się ej w ramiona zapominając o jej ‘ brzuszku ‘ . Nie chciałam jej puścić. Weszłam w końcu do domu i położyłam się na kanapie. Oczywiście nie pozwoliłam Iwie odjechać , bo cały czas mi się Robert przypominał . Dziewczyny włączyły romantyczny film zapominając o mnie. Rozpłakałam się i uciekłam do toalety . Wszystko mnie denerwowało , a szczególnie to , że jutro spotkam się z Lewym . Zadzwoniłam do Ewy , żeby wzięła Agate i małe i do mnie przyjechały. Musiałam trochę od płaczu odpocząć i zacząć się cieszyć.  Ujrzałam też Kube i  Łukasza. Poprawił mi się od razu humor. Przytuliłam ich i kazałam im się rozgościć . Czułam się wspaniale. Dziś był trening i musiałam jakoś wyglądać . Siostra zrobiła mi lekki makijaż , żeby nie było widać mojej zapłakanej twarzy . Wsiadłam do samochodu Piszcza  i pojechaliśmy na stadion. Klopp przywitał mnie bardzo miło i zaprosił do swojego gabinetu.
- Słuchaj Zuza . Wiem jaką masz teraz sytuację , ale bez ciebie nie wygramy . Olej Roberta , Ani teraz nie ma , bo nie kazałem jej przyjechać. Proszę cię … - powiedział trener.
- Trenerze , ja nie mogę zawieść chłopców. Będę zawsze z nimi , żaden Robert nie jest mnie wart – powiedziałam i wyszliśmy do szatni . Panowie już na mnie czekali . Pierwszy moim oczu ukazał się Lewy . Nie mogłam się rozpłakać , więc szybko spojrzałam na Marco , który do mnie mrugał . Zebrałam troszkę siły i odezwałam się do nich .
- Słuchajcie ! Chcecie wygrać mecz ? Odłóżcie sprawy prywatne w kąt i postarajcie się ! Przeciwnik trudny nie jest, ale jak będziecie odje*ywali tak jak ostatnio to nici – powiedziałam z ulgą.
- Nie gwiazdorz – powiedział Robert.
- Odj*b się ode mnie . Do cholery zajmij się sobą. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Przez ciebie nie mam na nic siły. Wyjdź stąd ! – krzyknęłam .
- Ty sobie możesz … - powiedział .
- Ja sobie mogę ! Jestem twoim trenerem więc nie pyskuj . Chcesz dzisiaj mecz na ławie spędzić ? Dobrze , sam tego chciałeś, ale żeby drużyna nie miała do mnie pretensji . – powiedziałam i uciekłam z płaczem . Za mną biegł Reus , który nie zauważył kamienia i się przewrócił . Podbiegłam do niego i zobaczyłam ranę. Na szczęście nie było to nic poważnego . Pobiegłam po apteczke i przemyłam mu nogę . Zakleiłam plasterkiem i było już wszystko , Ok.  Dołączyliśmy już do reszty , gdzie nie było Roberta. Stwierdził , że on mnie nie będzie się słuchał i został w szatni . Zaczęły mi działać nerwy i poszłam do niego .
- Czego chcesz ? – zapytał niegrzecznie.
- Wracaj na trening. Chcesz żeby BVB przegrało ? .
- Nie ! ale ja się ciebie nie będę słuchał , okej ? – krzyknął .
- Nie będę się z tobą kłócić. Dość mam już ciebie , ale to chyba też od ciebie zależy czy wygrają. Mógłbyś chociaż raz się mnie posłuchać. No dalej, chodź – powiedziałam ostro
- Dobrze , ale to tylko dla drużyny – powiedział.
Wyszliśmy razem na boisko i zaczęliśmy trening. Biegałam razem z nimi , bo przydało mi by się troszkę schudnąć. Byłam świeżo po złamaniu , więc formy nie mam. Pod koniec treningu położyłam się na boisku z braku sił . Droga mnie tak strasznie wymęczyła. Sahin podniósł mnie i zaniósł do szatni . Widać było lekką zazdrość Roberta…

Jeszcze na 10 minut przed meczem weszłam do szatni i oznajmiłam im , że mają wygrać. Obmyśliłam też nowy sposób gry .  Opowiedziałam im wszystko co i jak . Nawet Robert , który mnie nienawidził ( z wzajemnością ) słuchał uważnie. Zasiadłam wreszcie na ławce trenerskiej i przyglądałam się uważnie. Niedaleko za mną siedziała Ania , która rzuciła mi się od razu w oczy . Zrobiłam coś w stylu ‘ foch ‘ i odwróciłam się do niej plecami . Przez cały mecz towarzyszył mi uśmiech . Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1 . Bramki zostały strzelone przez :  Marco , Mario i 2 bramy Lewego . Weszłam do szatni bardzo zaskoczona wynikiem . Chłopcy zaczęli przerzucać mnie z rąk do rąk jak piłkę. Nawet Lewy… Podziękowałam im za wszystkie emocje podczas meczu . Klopp został moim mistrzem forever.  Gotze robił dziś imprezę , na której nie zamierzałam się pojawić. Dowiedziałam się o tym, że będzie tam Robert z Anką. Wolałam wrócić do domu i się nie denerwować. Jednak nie zostałam sama . Judyta , która jest ciężarna dostawała lekkie bóle. Zabrałam ją do lekarza. Nic poważnego się nie działo , będzie miała często takie bóle. To normalne w 5 miesiącu.  Spojrzałam tylko na mój telefon . Było tam 15 nieodebranych połączeń . Zdenerwowało mnie to , że większość od Roberta. Postanowiłam nie oddzwaniać .  Rozłożyłam swoje cieplutkie łóżeczko i wtuliłam się w mięciutką kołderkę. Z samego rana wszedł ktoś do mojego pokoju. Zachwiał się i przewrócił na moje łóżko . Wystraszyłam się i zaczęłam go wyzywać .
- Mario ! Co ty od*obujesz ? człowieku !!!!!!!!!!- darłam się na niego .
- Judyta , ymymymhym, nie może mnie w takim stanie złozło.. zobaczyć – powiedział po jakimś czasie.
- Masz kaca. Chodź połóż się , ja i tak miałam już wstać – powiedziałam i poszłam spać do Iwony . Miałam szczęście , że w jej łóżku nie było Marco . Przytuliłam się do niej i usnęłam . Miałam dziś strasznego pecha. Do pokoju wszedł nawalony Reus. Zezwałam go  i kazałam spać biednemu na podłodze. Śmierdziało od niego alkoholem . Nie mogłam pozwolić , żeby Iwa zastała go w takim stanie.  Wstałam i poszłam tym alkoholikom zrobić śniadanko . Resztę spania dokończyłam na kanapie .  Obudził mnie dość dziwny telefon . Zastanawiałam się długo czy odebrać , bo zazwyczaj od numerów prywatnych nie odbierałam . Zebrałam się na odwagę.
- Halo ? – zapytałam nieśmiało .
- Cześć kochanie . Co u ciebie myszko ? – zapytał znajomy głos.
- Kim do cholery jesteś ? – zapytałam .
-  Twoim kochaniem – powiedział .
- O cholera! Robert ? Czego chcesz ? – zapytałam.
-To nie Robert. To twoje ciche sumienie – powiedział głos.
- Jak ci je*Ne to będziesz miał ciche sumienie- powiedziałam.
- Ależ kochanie ni denerwuj się .
- Spadaj. Narka . – powiedziałam i rzuciłam telefonem. Rozpłakałam się znów i rzuciłam się w poduszki.  W takim stanie zastał mnie Marco . Już się wykąpał i przebrał . Przytuliłam się do niego i wytłumaczyłam wszystko . Brakuje mi ciągle tej drugiej połówki . Obiecuje sobie , że już nigdy się tak nie zakocham . Wmawiałam to sobie ciągle. Po jakimś czasie wszyscy siedzieli wkoło mnie i próbowali pocieszać. Mario wziął telefon i zadzwonił do Lewego .
- Halo ?  - zachichotał ktoś. My wszyscy to słyszeliśmy bo Gotze dał na głośnik .
- Co ty odpie*dalasz?  Robisz sobie jaja ze Zuzy ? oj no czekaj , niech cię tylko dopadne – krzyknął Mario .
- Jak się puszcza to tak ma ! Mam ją gdzieś . Mario ogaaar. – powiedział.
Wyrwałam Gotze telefon i zaczęłam nawijać :
- Spieprzaj ode mnie. – poowiedziałam i znów rozłączyłam się. Musiałam iść dzisiaj na zakupy , bo już sama sobie nie dawałam rady . Zamówiłam taksówkę i sama pojechałam do galerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz