Nastał następny dzień. Wstałam
wcześnie rano i poszłam pobiegać. Było bardzo gorąco, a ja zapomniałam zabrać z
domu spodenki. Nie pozostawało mi nic innego jak ubrać Roberta. Wyszłam z domu
i włożyłam w uszy słuchawki . Ciągle myślałam o wczorajszej kłótni z
chłopakiem. Po prostu nie wiedziałam dlaczego on obwiniał Mario. To przecież
nie jego wina skoro są razem w zespole powinni się wspierać. Byłam przekonana ,
że Robert nie powiedział mi wszystkiego . Cały czas wahał się , było to
widać. Kiedy wróciłam do domu Robert już
ni spał. Robił sobie śniadanie , zazwyczaj ja robiłam , ale stosował się do
mojej diety. Chciałam coś od niego wycisnąć , ale niestety nie udało mi się.
Postanowiłam poczekać do treningu może od kogoś się sama dowiem. Usiadłam przy
stoliku i sprawdzałam fejsa przez telefon. Niestety nie łączyły mi wiadomości
od niemieckich stron może dowiedziałabym
się czegoś. Przyszedł najwyższy czas
zbierać się na trening. Zgarnęłam do torebki kilka potrzebnych mi rzeczy i
siadłam za kierownicą czarnej audi . Robert o dziwo się ze mną nie sprzeczał. I
tak właśnie dojechaliśmy na Signal Iduana Park. Weszłam do gabinetu i rzuciłam
torebkę na kanape. Miałam dosyć dobry humor. Wkroczyłam w progi szatni gdzie
się wszyscy przebierali i nagle się cofnęłam.. zawołał mnie trener.
- Zuziu! Zaczekaj- krzyknął na
cały głos. Byłam pewna , że każdy z Borussi pomyślał sobie , że próbuję ich
podejrzeć.
- Słucham – odwróciłam się do
niego.
- Dzisiaj powiem ci oraz
wszystkim pewną niespodziankę , możesz jej nie przyjąć – powiedział klepiąc
mnie po ramieniu. Wyszliśmy w końcu na boisko . W prezencie od trenera dostała
spódniczkę na treningi oczywiście pod
spodem są przymocowane spodenki . Otoczyliśmy go w kole i złapaliśmy się za
ręce. Stałam między dwoma najlepszymi przyjaciółmi Marco i Mario.
- Słuchajcie , kochani . Niedługo
pożegnamy jednego z naszych czołowych zawodników. Odchodzi do Bayernu Monachium
, ale chyba nie będziemy mieli mu to za złe. Pamiętajmy o nim i wspierajmy go.
Każdy z was już wie , że chodzi mi o Mario Gotze.- powiedział donośnym głosem.
Nagle bardzo słabo się poczułam , położyłam się na ziemi i nie kontaktowałam.
Nade mną stał Robert i próbował do mnie coś mówić. Jednak ja nic nie
rozumiałam. Podnieśli mnie i położyli w
cieniu. Polali mnie wodą i podnosili powoli . Po godzinie już było wszystko
dobrze. Chłopcy mogli zacząć normalny trening. Nagle zrozumiałam , że jeżeli
odejdzie Gotze to Reus zostanie sam. Już nie sprawią takiej radości z ich duetu
jak do tego czasu im się udawało . Bardzo się tym przejęłam . Weszłam na
trybuny i zaczęłam płakać. Po treningu przybiegł do mnie Marco . Usiadł koło
mnie i przytulił.
- Mi też będzie go brakowało –
powiedział ocierając moje policzki z
łez.
- Nie chodzi tutaj o mnie tylko o
was. Co z waszą przyjaźnią ? – zapytałam .
- Nie martw się , oddalimy się
trochę od siebie no , ale zawsze będziemy dobrymi kumplami – powiedział przytulając
mnie jeszcze mocniej.
- To ma być przyjaźń taka jak na
boisku . Ja nie chcę was stracić – powiedziałam wyciągając z kieszeni
chusteczki. Zauważył nas Mario i przybiegł do mnie.
- Zuzia! Nie płacz. Przecież
będziemy się widywać. – powiedział przytulając mnie z drugiej strony.
- Ale co z tobą i Marco ? Tak po
prostu odejdziesz od niego i zostawisz go ? – zapytałam płacząc.
- Nie , nigdy . Prawdziwy
przyjaciel nie odchodzi. Będziemy się co najmniej raz w tygodniu spotykali-
powiedział uśmiechając się.
- Będę mogła na was zawsze
liczyć? – zapytałam trochę uspokojona.
-No pewnie. My zawsze będziemy
dla ciebie Gotzeus- powiedzieli wstając z ławek.
______________________________________________________________________________________
Ten rozdział chciałam dostosować do dzisiejszej sytuacji . Byłam bardzo zawiedziona , że Mario odchodzi , ale to jego decyzja.
Rozpłakałam się gdy to czytałam :'(
OdpowiedzUsuń