środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 42



- Przepraszam za to wszystko , ale ja nie pozwolę sobie na coś takiego. Chyba mnie rozumiesz … - powiedziałam nieśmiało.
- To nie twoja wina , nic się nie stało. To ja przepraszam, byłem głupi . Jak ja mogłem…
- Nic się nie stało , już się z tym pogodziłam – powiedziałam pocieszając go.
- Dasz mi jeszcze jedną szansę ? – zapytał.
- Ale obiecaj , że już nigdy mnie nie zranisz .
- Obiecuje.
Wtedy pocałowałam go i wróciliśmy do wszystkich . Spojrzałam na Sahina i wyszeptałam : Dziękuję. Dosiadł się do mnie Łukasz i zaczął mnie szturchać . Opowiadałam mu co chwilę tym samym aż mi się znudziło .
- Już jest między wami dobrze ? – zapytał.
- Tak , ale zobaczymy na jak długo …
- Będzie dobrze , mówię ci – powiedział i wstał żeby wlać mi wódki . Tak za bardzo nie chciało mi się pić , bo bałam się , że znowu będę miała jakiś problem z sercem . Po jednym kielichu już mnie mdliło… musiałam położyć się w łóżku i przespać. Jednak ile bym chciała spać to i tak nie mogłam. Na dole był mocny hałas , towarzystwo się jeszcze nie rozeszło . Wstałam zaspana i poszłam do łazienki . Zapaliłam światło i zobaczyłam … na kacu Sahina , który leżał na podłodze. Wystraszyłam się i szybko zbiegłam po Mo. Zanieśliśmy go do mnie do pokoju i podałam mu środki na kaca. Chciałam zostać przy nim , tak jak on był przy mnie. Do towarzystwa został ze mną Leitner. Żartował , próbował mnie rozśmieszyć , czesał mi włosy i itp. Przypomniało mi się jak to po raz pierwszy bawiłam się grzywką Reusa.
- Słuchaj Moritz , jak ci się z Martą układa ?
- Bardzo dobrze , to najlepsza dziewczyna na świecie.
- Cieszę się bardzo.
Do pokoju zbiegli się wszyscy , którzy jeszcze pozostali na imprezie . Zaczęli hałasować i obudzili Nuriego. Złapałam go za rękę i próbowałam do niego mówić.
- Nuri , Nuri – powiedziałam cichutko.
- Co się dzieje ? – wypytywał.
- No nic , ale dobrze się czujesz?
- Co ja piłem  ?
- Tigera – zażartował Łukasz.
W końcu wszyscy odjechali , a w domu zostałam tylko ja i Robert. Spędziliśmy bardzo miło noc…
Z samego rana czekali już na nas Judyta i Mario .Zeszliśmy z Robertem na dół ,a ja zaspana siadłam mu na kolanach i się przytuliłam . Siostra zrobiła to samo , ale już z Gotze.
- Słuchajcie ! Nasi rodzice mają jutro święto . Mama urodziny , a tato imieniny. Zaplanowaliśmy razem z Mario , że zabierzemy ich oraz was do Krakowa – powiedziała z uśmiechem .
- Dobry pomysł , ale co z małą ? – zapytałam.
- Mała jedzie z nami – powiedziała , a po chwili dodała – Robert zabierz ze sobą garnitur , a ty Zuza tą śliczną , błękitną sukienkę.
Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Wywiesiłam moją sukienkę z szafy i przypatrywałam się jej dłuższą chwilę. Wyciągnęłam wszystko to co muszę ze sobą jutro zabrać. Pojechaliśmy razem do domu mojego chłopaka i zrobiliśmy to samo , tylko że jego rzeczy zabraliśmy do mnie. Dzień nam dosyć szybko minął . Wieczorem zaczęłam nas pakować . Chwyciłam telefon i musiałam poinformować o tym wszystkim Iwę .
- Halo ? – zapytała taka jakaś zaspana..
- Jutro lecimy z Robertem , Judytą , Anastazją , Mario i moimi rodzicami do Polski . Przeczuwam , że około tydzień tam spędzimy – powiedziałam i rozłączyłam telefon .
- Zuza ? Ty masz brata no nie ? – zapytał.
- Tak . Wiesz , że on gra w Lechu ? – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Lech ? Kolejorz? Mój były klub ? – wypytywał.
- Tak i on również jutro zjawi się w Krakowie .– powiedziałam.
·         - Już nie mogę się doczekać , kochanie – powiedział i lekko musnął moje usta.
* U Judyty i Mario *
- Powiedzieć im rano szczegóły , że tak naprawdę oni nie lecą specjalnie na uroczystość rodziców ? – zapytała Judyta.
·         - Nie kochanie , oni dowiedzą się wszystkiego na miejscu . To ma być niespodzianka , pamiętasz ? – zapytał i przytulił się do mnie. Biedny musiał wstać , gdyż Anastazja się obudziła i trzeba było ją przebrać ..
* U Iwony i Marco *
- Ciekawe co oni w tym Krakowie będą robić – mówiłam to ciągle do Marco . Jego oczy były takie słodkie , aż żal było na nie się nie spojrzeć. Wzięłam zamach ręką i dotknęłam w końcu grzywki mojego chłopaka. Jednak on nie był zły , cieszył się , że miałam odwagę.
·         - Spokojnie , oni są dorośli. – powiedział pocieszając mnie.
* U Zuzi i Roberta*
Budzik Lewego był tak głośny , że od razu poderwałam się na nogi. Zeszłam na dół i przyrządziłam nam pyszne śniadanko .
- Kotek , a co ty tutaj za pyszności gotujesz ? – zapytał schodząc po schodach .
- Zobaczysz jak już będzie gotowe , a teraz proszę cię idź się ubieraj – powiedziałam

1 komentarz: