środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 72 ;)

~Zuza 
Nuri odprowadził mnie pod same drzwi.Cieszyłam się że znalazł miłość i niedługo będzie ojcem.Jednak gdy przypomniałam sobie co kiedyś łączyło mnie z Sahinem poczułam się dziwnie.Przekroczyłam próg domu,i ujrzałam Roberta i Marco mocno w stanie nietrzeźwości.
 - Czy wy jesteście normalni?!-krzyknełam 
- Lu.. Luzi..Luisa! Luisa tak...-oświadczył dumnie Robert 
- My tylko świętujemy narodziny Luuuisa!-tłumaczył się.
 - Ja się zbieram-powiedział Marco przytrzymując się kanapy
-Idę do szpitala! 
- Nie! Gdyby cię Iwona zobaczyła w takim stanie...-potelepałam głową
-Definitywnie nie,zostajesz tu.Jutro pójdziesz. Nim się obejrzałam dwaj piłkarze Borussi zasneli beztrosko na kanapie.Przykryłam ich kocem i poszłam do sypialni.Włączyłam komputer gdyż chciałam poczytać trochę nowości . Znalazłam ciekawy  artykuł: ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka' . Tak mi się zachciało śmiać, że aż zadzwoniłam do Iwony.
- Halo?- powiedział ochrypnięty głos w słuchawce.
- Cześć kochana!- powiedziałam.
- Co tam?- zapytała .
- Słuchaj właśnie włączyłam komputer i znalazłam ciekawy artykuł - powiedziałam śmiejąc się.
- A o kim ten artykuł taki zabawny?- zapytała.
- Przeczytam ci nagłówek : ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka'. Już rozumiesz?- zapytałam.
- Ciekawe kto im takie bzdury naopowiadał. Dobra Zuźka ja muszę kończyć bo zaraz karmienie, trzymaj się kochana - powiedziała odkładając słuchawkę.
Poczytałam jeszcze kilka rzeczy i zeszłam na dół . Marco próbował się trochę ogarnąć , ale nie był w stanie. Zgarnęłam go do samochodu i odwiozłam do domu. Zrobiłam mu coś do zjedzenia i zakazałam mu wychodzenia z domu w takim stanie. Nie mówiłam mu nic o tym , że możliwe iż Iwona z Luisem będą już jutro w domu .
[ u mnie w domu]
Robert bluźnił od rzeczy. Byłam na niego zła , ponieważ to opijanie było już przesadą. On chyba nie pomyślał o tym , że Marco musi ogarnąć dom , a na pewno Iwona już na niego czeka. Zaczęłam tak wyzywać , że aż wyszedł z domu. Usiadł sobie na ławeczce i siedział. Nagle zauważyłam blondynkę podchodzącą do mojego Roberta. Zaczęli się przytulać i wgl. 
- Robert? 'Co tu się dzieje?- krzyknęłam...
~Iwona~
 Po 4 dniach dostałam wypis i razem z Luisem byłam już w domu.Przyznam , że takiego smrodu jeszcze nie czułam . Marco w kuchni leczył kaca , a ja musiałam siedzieć w tym smrodzie. Otworzyłam okna, zgarnęłam brudne ciuchy Reusa do pralki i położyłam synka do łóżeczka. 
- Co tu się działo do cholery ?- zapytałam wściekła.
- No , no.. my tylko opijaliśmy mojego synka- powiedział lekceważąco .
- Marco? Czy ja już serio nie mogę zostawiać ciebie samego? - krzyknęłam głośno
...........................................................................................................................................
Cześć! Mam nadzieję , że przebijecie 49 wyświetleń , bo ostatnio było tyle :c  Dzisiaj jest mecz Polska-Dania więc mam nadzieję , że będzie bardzo pozytywnie :D 
Mój słodziak <3 
 http://31.media.tumblr.com/d5b3216e599ff224818d875fede41327/tumblr_mri209LT0W1qboytzo2_r1_250.gif
A tu macie gifa z roberciem :*  Pa <3 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 71

~Marco
Po ciężkich 4 godzinach dziecko było już na świecie. Jest to chłopiec o pięknych niebieskich oczach. Iwona była taka szczęśliwa. Zuza zrobiła nam kilka fotek , a później wzięła dziecko do siebie na ręce.Wszyscy się tak ogromnie cieszyli..
~Iwona
Poród był bardzo ciężki , ale miałam przy sobie dwie najważniejsze dla mnie osoby, które mnie wspierały. Mój synek jest bardzo drobniutki, ale cieszę się że go mam. Jestem pewna , że będzie piłkarzem tak jak jego tata. Nagle do pokoju weszły pielęgniarki i zabrały mi mojego małego Luisa bo tak daliśmy mu wspólnie na imię . Marco obdarzył mnie ciepłym pocałunkiem, dokładnie tego mi brakowało. Zuzia nagle wyszła z pokoju nie mówiąc nic.
- Co jej jest?- zapytałam
- Pewnie poszła zadzwonić do Roberta czy coś- powiedział.
- Mam nadzieję , że o to chodzi , ale mógłbyś dla mojego spokoju pójść zapytać ją? - powiedziałam .
Reus wyszedł z pokoju .
~Marco
- Zuza , czemu płaczesz?- zapytałem
- Ciągle przypomina mi się o tym jak mogłam zginąć przez fanów Borussi- powiedziała.
- że co kiedy ?- zapytałem
- Odprowadzałam Iwonę do domu , a później wracałam sama no i mnie koleś napadł i mi groził- powiedziała.
- Nie martw się teraz już będę przy tobie , nikt ciebie nie skrzywdzi. Jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - powiedziałem przytulając ją. Wróciłem na salę zostawiając przyjaciółkę na korytarzu z pielęgniarkami.
~Zuza
Poszłam pożegnać się z Iw i pojechałam do domu. Po drodze zadzwoniłam do Judyty i poinformowałam ją o tym , że przyszło dziecko na świat. W tle słyszłam jak Anastazja próbowała powiedzieć "ciocia". W domu zastałam Roberta , który leżał na kanapie z lodem na oku.
- Robert co najlepszego ci się stało?- zapytałam przerażona.
- Byłem dzisiaj w sprawie reklamy i mi się dostało od pewnego kibica Bayernu .- odpowiedział spokojnie.
- A byłeś chociaż na policji?-zapytałam.
- Tak , mają już go nie zdążył gnojek uciec- odpowiedział.
- Wiesz , Iwona ma synka Luisa-powiedziałam całując jego delikatne usta.
- To świetnie- powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju na górę i otworzyłam mojego bloga o zdrowym odżywaniu. Porobiłam kilka fotek i wyłączyłam komputer. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Sen mnie znużył.... po jakimś czasie obudziła mnie głośna muzyka na dole. Zeszłam a przy stole siedzieli Marco oraz Robert. Polewali sobie równo.
- Panowie? A co tutaj się dzieje?- zapytałam.
- Oblewamy syna- powiedział Robert.
- Marco gdzie ty masz Iwonę?- zapytałam wściekła.
- Została w szpitalu- odpowiedział.
Byłam bardzo zła na nich więc ubrałam moje buty do biegania i wyszłam na dwór. Zrobiłam sobie rundkę wokół Signal Iduana Park i usiadłam sobie na ławeczce. Nagle zauważyłam jak w moim kierunku idzie pewnie brunet już miałam nawet pewność ,że to Nuri. Rzuciłam się mu w ramiona i tak chwilę staliśmy.
- Cześć Nuri- powiedziałam.
-Cześć Zuza, jak ja cię dawno nie widziałem - odpowiedział.
- Co słychać? - zapytałam.
- Spodziewam się syna- odpowiedział szczęśliwy .
- O gratuluję - powiedziałam.
Całą rozmowę przerwał nam deszcz. Sahin zaproponował mi , że odwiezie mnie pod sam dom. Zgodziłam się oczywiście...

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 70

~Zuza
Obudziłam się coś około 11:20. Słońce przedzierało się przez żaluzje do naszej sypialni. Robert jeszcze spał więc postanowiłam pójść pobiegać. Zamykając drzwi zauważyłam malutką karteczkę włożoną pod wycieraczkę. Otworzyłam , a tam drukowanymi literami było napisane:
" PAMIĘTAJ JAK ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE ODPUSZCZE"
Po czym rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy. Z domu właśnie wychodziła Marta i zastała mnie płaczącą pod drzwiami. Zauważyła karteczkę w mojej ręce , wzięła ją i przeczytała. Zabrała mnie na spacer i próbowała poprawić mi humor. Ja jednak cały czas bałam się , że ktoś zaraz podejdzie do mnie i zacznie mi grozić. Nagle zadzwonił telefon, to Mario.
- Halo?- powiedziałam spokojnie , chciałam żeby Mario nie usłyszał że płacze.
- Co się u ciebie dzieje? Czy ja dobrze słysze ? Ty płaczesz? - zapytał troskliwie.
- Tak , ja płaczę- odpowiedziałam.
- A co się stało?- zapytał.
- Mario to nie jest rozmowa na telefon- odpowiedziałam,.
- To przyjadę do ciebie później z Anastazją i Judytą , ok ?- zapytał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odprowadziłam Martę i skoczyłam do osiedlowego sklepu po jakieś ciastka i bułki na śniadanie. Kiedy weszłam do domu Robert jeszcze spał , więc wstawiłam wodę na herbatę i poszłam obudzić śpiocha.
- Wstawaj śpiochu - krzyknęłam do ucha Roberta.
- Mam wolne , więc spadaj- powiedział.
- Tak się do mnie odnosisz , no zaczekaj tylko -przygroziłam mu.
Poszłam do łazienki , nalałam do miski wody , po czym  weszłam na łóżko i oblałam narzeczonego wodą. Musielibyście widzieć jego minę... Był cały mokry, włosy mu się przylizały do twarzy , a co najgorsze był wściekły na mnie i przestał się odzywać. Skoro on był taki to ja też go olałam i zrobiłam tylko sobie śniadanko. Siedziałam sobie na kanapie oglądając mój ulubiony film " Now is good" . Za każdym razem kiedy widzę scenę jak Tessa umiera to płaczę.. W końcu dosiadł się do mnie Robert i zaczął się do mnie przytulać.
- Przeszedł foch?- zapytałam.
- Tak , ale jutro to ty dostaniesz taką pobudkę- powiedział .
- Śnisz.- odpowiedziałam.
~Iwona
Marco zwiózł mnie do szpitala najszybciej jak mógł. Lekarze porobili mi badania i różne takie i stwierdzili , że zaczyna się poród. Reus był bardzo zdenerwowany chodził w kółko i trzymał się za brodę. Kiedy zostaliśmy sami powiedział mi jak bardzo mnie kocha i że zostanie przy mnie.
- Marco ! Słuchaj ja nie zacznę rodzić bez Zuzy- powiedziałam.
- Co? Co ty bredzisz?- zapytał.
- Zadzwoń po Zuzę, tu przy mnie- powiedzialam.
Wyciągnął telefon  i wykręcił numer.
- Tak słucham?- odezwał się głos w słuchawce.
- ZuzA, słuchaj Iw rodzi i masz jak najszybciej przyjechać do szpitala , ona nie chce bez ciebie rodzić- krzyknął do słuchawki i się rozłączył.
- Powiedziała że zaraz przyjedzie.
Czekałam na nią dość długo, przypięta w pasy. Tak mi się chciało spać , ale nie mogłam zasnąć. Nagle na sale wbiegła Zuzia i przytuliła się do mnie od razu. Coś czułam , że on także była zdenerwowana. W końcu przyszli lekarze i dali mi zastrzyk i kazali im się przesunąć. Za chwilę zacznie się poród.
~Marco
Kazali nam się ubrać w białe fartuchy i czekać aż dziecko przyjdzie na świat..

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 69 ^^

~Zuza
Kiedy poszłam odprowadzić Iwonę do domu zauważyłam , że ktoś patrzy na mnie zza drzewa. Nie miałam pojęcia kim jest ten człowiek. Oczywiście powiedziałam o tym przyjaciółce , ale ona stwierdziła , że ktoś może mnie z kimś pomylił i mam się nie przejmować. Wracając do domu wybrałam inną drogę , ale czułam cały czas , że ktoś mnie prześladuje. Nagle poczułam , że ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się , a facet w kominiarce za mną zaczął wkładać mi szmatkę w usta. Próbowałam się wyrywać , ale to nic nie dało. Po chwili powiedział do mnie te słowa:
'JEŻELI ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE DAM CI SPOKOJU' . Przejęłam się bardzo. Jednak ten 'cwaniaczek' stchórzył , a ja uciekłam do domu . Byłam cała rozmazana od płaczu. Na szczęście nie było jeszcze Roberta , bo nie chciałam żeby zobaczył mnie w takim stanie. Umyłam się i nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Byłam pewnej myśli , że to Robert więc otworzyłam . Ujrzałam tam mojego narzeczonego z kwiatkami. Rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam płakać.
- Co się stało kochanie? - powiedział .
- Słuchaj , szłam dzisiaj odprowadzić Iwonę i zauważyłam , że ktoś na mnie patrzy zza drzewa , a jak wracałam to mnie zaczepił i  związał mi usta no i powiedział , że jak przejdziesz do Bayernu to mi nie da spokoju - odpowiedziałam.
- Ach ci ' fani '. Nie przejmuj się , juz nigdzie nie będziesz chodziła sama - powiedział .
Nagle rozmowa się skończyła . Robert zaczął mnie namiętnie całować. Złapał mnie za udo i nie chciał puścić. Noc szykowała się ciekawa.
~Iwona 
Weszłam do domu i zastałam siedzącego przed telewizorem Marco. Zdjęłam torebkę i podążyłam w strone mojego narzeczonego.
- Cześć!-usadziłam się koło niego i wzięłam na kolana poduszkę.
- Gdzie byłaś?! - wyglądał na zdenerwowanego.
- U Zuzy a dlaczego krzyczysz?-Nic mi nie powiedziałaś,a gdyby coś ci się stało?!
- Marco, byłam z Zuzą i odprowadziła mnie pod sam dom więc dlaczego się tak unosisz?
- To niczego nie zmienia! Teraz nie powinnaś się narażać.
Postanowiłam wstać aby nie kontynuować dłużej tej rozmowy,lecz po paru krokach poczułam ból.
Co ci jest?!-Marco natychmiast wstał z kanapy i złapał mnie za rękę.
- Zawieź mnie do szpitala!

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 68

`Zuza
Następnego dnia Robert obudził mnie dosyć wcześnie i postanowił , że czas już porozmawiać o ślubie. Siedliśmy przy stoliku i zaczęła się rozmowa.
-Słuchaj kochnie , jesteśmy już zaręczeni więc to chyba odpowiednia pora - powiedział Robert łapiąc mnie za rękę.
- Tak wiem , ale zdajesz sobie sprawę z tego że do ślubu będzie potrzeba dużo czasu na zorganizowanie tego wszystkiego - powiedziałam.
- Mam w planie coś szalonego , ale nie wiem czy ty się zgodzisz - powiedział.
- Co ty masz kochany na myśli ? - zapytałam bardzo ciekawa.
- No to tak , chciałbym żebyśmy mieli ślub cywilny i kościelny - powiedział.
- To jest ten szalony plan ? - zapytałam.
- Nie , chciałbym żeby ten cywilny był taki cichy , tylko my i świadkowie. No i oczywiście polecimy gdzieś sobie - powiedział.
- Dobry plan , ale wiesz głupio mi tak teraz jakbym wzięła tam Iwonę , a zostawiła Judyte- powiedziałam
- Musisz wybrać jedna na jeden ślub , druga na drugi - powiedział odchodząc od stołu.
Miałam dużo przemyśleń co do tego ślubu . Nie byłam pewna czy tak od razu chciałabym wyjść za niego,. Oczywiście że wyjdę , ale potrzebuję jeszcze trochę czasu.
~Iwona
Ubrałam się w jakieś cieplejsze ciuchy i pojechałam odwiedzić Zuzę. Widziałam , że była w dobrym humorze , ale ona jednak nie chciała powiedzieć mi co jest grane. Wolę poczekać aż sama mi się wygada. Siedziałyśmy sobie na kanapie aż do domu nie wpadł Mario.
- Zuza ! Słuchaj widziałaś Roberta? - zapytał zdenerwowany.
- Nie , niedawno wyszedł . A coś się stało?- zapytałam.
- Zrobił mi taki kawał , że mu nie odpuszczę - powiedział pokazując mi zielone ciuchy i ręce .
-  O kurde, weź sobie go gdzieś poszukaj , ja nie mam pojęcia gdzie on jest - odpowiedziałam.
Przez reszte czasu razem z Iwoną oglądałyśmy tv. Jej brzuch  był już dosyć duży. Nie mogę się doczekać kiedy to maleństwo przyjdzie na świat. :)

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 67

~Zuzia
Z samego rana wstałam i zeszłam do kuchni. Chciałam tak bardzo zrobić jakieś dobre śniadanie Robertowi, ale on mnie wyprzedził . Od razu wpadłam mu w ramiona i dałam mu buziaka. Nadal nie wierzyłam w to co się stało wczorajszego wieczoru. To było coś bardzo miłego. Pomimo to , że miałam chorą nogę wskoczyłam mu na ręce. Czułam , że będziemy ze sobą szczęśliwi. Na stole leżały dwa usmażone jajka w kształcie serca , a do popicia stało czerwone wino. Posprzątałam po śniadanku i przebrałam się w jakieś luźne ciuszki. Oczywiście , że miałam w planach spędzić cały dzień z Robertem , ale on miał trening , a ja musiałam zjawić się u lekarza. Czekałam na Iwonę , która miałam mnie podwieść do szpitala. Jednak popsuł się jej samochód i musiałam wyciągnąć Martę. Opowiedziałam jej dokładnie o ostatnim wieczorem i wsiadłyśmy w jej opla i ruszyłyśmy. Mój doktor już czekał . Weszłam do gabinetu , a on od razu zdjął mi bandaż i poświecił mi w ranę. Spróbował zdrapać mi strupek , ale to tak bolało , że masakra. Po wizycie miałam już lepszy humor , ponieważ noga nie bolała mnie tak jak ostatnio. Kiedy wróciłam do domu Robert ponownie na mnie czekał. Wypożyczył jakieś filmy i zrobił popcorn. Pogoda była bardzo słaba , zaczęło padać i zrobiło się szaro i zimno . Sięgnęłam po koc i usiadłam obok mojego narzeczonego na łóżku.Przytuliłam się i pocałowałam. Było mi tak bardzo dobrze. Chociaż byłam zmęczona to i tak wytrzymałam do rana. Cieszyłam się z tego wszystkiego co się wokół mnie działo .
~Iwona
Marco przyjechał po mnie do miasta , ponieważ samochód zabrała laweta. Byłam taka wściekła , że nie mogłam potowarzyszyć przyjaciółce. Poszliśmy do małej knajpki , bo pogoda była bardzo słaba. Wypiłam ciepłą herbatkę i zasnęłam mojemu skarbowi na ramieniu . Chciałam teraz powspierać wszystkich przyjaciół , ale nie mogłam się od niego oderwać. Musiałam się też przygotować już na to , że niedługo Zuza będzie musiała się wyprowadzić. Kiedy o tym pomyślałam zakręciła mi się łza w oku . Marco spojrzał na mnie , bo nie wiedział o co chodzi.
- Co jest kochana? - zapytał.
- Jest mi bardzo przykro , że niedługo będę musiała się rozstać ze Zuzą - powiedziałam.
- Kochanie, przecież Robert będzie grał w BVB jeszcze cały sezon! - powiedział.
- No tak , ale później? To tak szybko zleci , a my się od siebie oddalimy- powiedziałam.
- Nie martw się , jeżeli będzie potrzeba to cię będę do niej podwoził , dla ciebie wszystko - powiedział całując mnie w usta..

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 66

Nagle znalazł się romeo , którego miałam już na serio dość. Dosiadł się do mnie i myślał , że jest wszystko ok , ale nie było. Po jakiejś dłuższej chwili znowu zostałam sama. Chciałam już wyjść , ale w pewnej chwili zatrzymał mnie Marco i kazał zostać. Uległam i usiadłam obok mojej ciężarnej przyjaciółki.
- Hej Iwa -powiedziałam ściskając jej rękę.
- Co jest ?- zapytała .
- Nic - odpowiedzaiałam.
- Widzę po twoich oczach , ale zaczekaj jeszcze chwilkę zaraz ci się humor poprawi - powiedziała uśmiechając się do Nuriego.
Nie minęło nawet kilka sekund kiedy tłum zproszonych gości zaczął tajemonczo na siebie spoglądać.Nie wiedziałam o co chodzi,spojrzałam na Iwone która uśmiechała się od ucha do ucha.Po chwili wrócił do Nas Marco który w garniturze zszedł ze sceny,robiło się coraz dziwniej,miałam już wszystkiego dość,nagle w całej sali rozlegl się głos.Głos Roberta.
- Witam wszystkich zgromadzonych tu gości,bardzo dziękuje za przybycie, chciałabym coś ogłosic.Robert zszedł ze sceny i uklęknął przy stoliku obok sceny gdzie siedziałam,wyjął z kieszeni czerowone pudełeczko i powoli zacząl jej otwierać.Odebrało mi mowe,domyśliłam się co chce zrobić,czułam że jestem obiektem wszyskich spojrzeń.
- Zuzanoo,czy zostaniesz moją żoną?-powiedział na wydechu i po chwili zobaczyłam jego piękny uśmiech.
- T...Tak Robert.Oczywiście.- w jednej chwili cala złość na niego przeszła mi,co prawda jego humorki czasem były nie do zniesienia ale oświadczył mi się! R zuciłam się na szyje mojemu już narzeczonemu i oboje usłyszeliśmy oklaski gości.
Po dłuższej chwili po wszystkich gratulacjach i wzruszeniach przy stoliku zostaliśmy tylko my i Iwona z Marco.Chłopaki z drinkami rozmawiali o męskich sprawach.Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co sie stało jakis czas temu.
- Tak się ciesze.Teraz wszystko będzie dobrze!- powiedziała Iwona.
- Te jego humorki...pewnie był zestresowany.-uśmiechnełam się
- Zobaczysz teraz wszystko między Wami się ułoży.
- Oby.Ja nawet nie spytałam Cię o ciąze.Wszystko w porządku?
- Pewnie.To chłopczyk,byłam z Marco na USG.
- Będę ciocią.To już 4 miesiąc prawda? Pamiętaj jakby co mozesz na mnie liczyć.
- Ok.Będę pamiętać!
W drodze do domu,Robert był zupełnie innym człowiekim niż w ostatich dniach.Ucieszyło mnie to.W końcu wyczerpana zasnęłam w ramionach Roberta.

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 65

~Zuza
W końcu przyszedł ten czas kiedy trzeba było zacząć się szykować. Wyjęłam nową sukienkę i założyłam ją na siebie. Z butami miałam lekki problem , ponieważ jestem niższa od Roberta , a na korku iść nie mogłam. Podłączyłam lokówkę i zaczęłam się malować. Wreszcie przyszedł do domu Robert. Nie wiem co on robił , ale widać było , że się zdenerwował. Założył szybko garnitur i zniósł mnie na dół. Podjechała po nas limuzyna. Byłam tak bardzo zdziwiona , ale jeszcze się nie odzywałam do niego. Przed restauracją stało już dużo samochodów  między innymi Marco , Mario i Nuriego. Wysiadłam , chwyciłam kule i szłam przed siebie. Nagle ktoś zawołał ZUZA! Odwróciłam się i zobaczyłam wystrojonego trenera.
- Słucham ?
- Pięknie dziś wyglądasz - powiedział pomagając mi iść.
- Dziękuję bardzo Juergen - powiedziałam wchodząc na sale.
Większość znajomych już zajęło swoje miejsce. Dla mnie specjalnie była uszykowana kanapa. Oczywiście mojego chłopaka przy mnie nie było . A dlaczego? Chciałabym to wiedzieć.. Podeszła do mnie Agata. Rzuciła mi się w ramiona.
- Hej kochana - powiedziała przytulając się do mnie.
- No hej . - powiedziałam.
- Ty to jestes piękna - powiedziała odgarniając moją grzywkę
- Ty też.- odpowiedziałam.
- Gdzie masz Roberta ?
 - Nie wiem , od jakiegoś czasu zbytnio nie mamy dla siebie czasu. Dziwię się , że mnie wziął dzisiaj na ten bal - powiedziałam.
- Nie mów , że masz z nim źle - powiedziała.
- Słuchaj , to nie to samo co było kiedyś. Ja po prostu wiem , że mu bycie ze mną już nie pasuje - powiedziałam. Na tym skończyła się rozmowa , ponieważ trener zabrał głos.
''WITAM WSZYSTKICH PIŁKARZY , PREZESÓW , ZAPROSZONYCH GOŚCI ORAZ PIĘKNE DZIEWCZYNY PIŁKARZY'' -powiedział Klopp/
Na specjalne jego życzenie została puszczona jego ulubiona piosenka. Wszyscy zaczęli tańczyć oprócz mnie.. zostałam sama przy stole. Gdyż Roberta nadal nie było..

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 64 + dodatek ♥

~Następny dzień.
Wstałam rano i próbowałam już się sama podnieść. Musiałam jakoś się poruszać , no bo przecież nikt nie będzie mnie po galerii nosił , a ja oczywiście nie mam sukienki. Zeszłam powoli na dół i uchyliłam okno. Zobaczyłam jak Marta podnosi żaluzje . Pomachałam jej i zawołałam ją na chwilę. Od razu wstawiłam wodę na kawę i zrobiłam kanapeczki.
- hei hei! - powiedziała podchodząc do mnie.
- Hej kochana! - powiedziałam przytulając do siebie przyjaciółkę.
- Jak kolanko ? - zapytała pomagając mi nosić herbatę.
- Już dobrze , ale dopiero dzisiaj sama się podniosłam - odpowiedziałam.
Przez jakąś dłuższą  chwilę zajadałyśmy się kanapeczkami przygotowanymi przeze mnie. Nagle na dół wparował Robert.
- Hej słonko , hej Marta - krzyknął ze schodów.
- A ty gdzie się wybierasz?- odkrzyknęłam.
- No muszę wyjechać- powiedział ubierając buty.
- Można wiedzieć gdzie?- zapytałam .
- Jeny, jadę z Sahinem na turniej piłki nożnej - powiedział.
- No dobra - powiedziałam.
- Słuchaj ja się zbieram , a ty się trzymaj pa - powiedziała zamykając drzwi.
Pozmywałam naczynia i przyszykowałam śniadanie dla rodziców. Nie chciałam ich budzić więc poszłam do pokoju się jakoś ubrać. Wreszcie podjechała po mnie Iwona . Zapakowałam się do samochodu i pojechałyśmy. To chyba były najbardziej udane zakupy na świecie. Miałam tyle ciuchów, że nie wiedziałam w co ja mam się ubrać. Na sam koniec poszłyśmy na lody . W domu pomogła mi nakręcić mój pierwszy filmik. Oczywiście ona też była na nim , no bo jak to mogło być inaczej ? Bez niej filmik ro nie filmik.
_____________________________________________________________________________
DODATEEEEEK ♥
 Hej :) Dzisiaj napiszę takiego posta pod krótkim rozdziałem jakiego jeszcze nie było . Chciałam poświęcić to wszystko moim zainteresowaniem - nożna ♥ Pokażę wam kilka ostatnich moich ulubionych zdjęć Roberta.
No więc :
Moje ulubione zdjęcie . Nie wiem dlaczego ale uważam , że tutaj wyszedł tak nooo ... pięknie. Jednak muszę przyznać , że mu w czerwonym do twarzy ;c Mam nadzieję, że nie pójdzie do Bayernu -,- -,-
Śmieszek *-* Uwielbiam ten uśmiech i dołeczki , a wy ? Czasem jak sobie na niego patrzę to aż nie mogę :)
Z serii facepalm :3 Lubię to zdjęcie ;) Chociaż jest ono z szalonego wieczoru kawalerskiego , ale lubię to . Właśnie dzisiaj czytałam w gazecie , że ślub ma być w tą sobotę. Tylko dziwne , że były zdjęcia sali i wgl
.. Tak sobie teraz siedzę i myślę o wszystkim , o stronce i wg. Mam pytanie :D Lubicie czytać moje rozdziały ? Ale tak szczerze , bo nie wiem czy mam dalej pisać. Prowadzę też drugiego blogga jak ktoś będzie chciał to mu podam :D Ale prosiłabym o jakieś komentarze :)
Ask : ask.fm/zuza0144 pytać! Odpowiem na wszystko ;)
Pozdrawiam Zuza!

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 63

- Mama ? Tata? - krzyknęłam kiedy zobaczyłam dwoje ludzi wchodzących do mojego domu. Już chciałam im się rzucić w ramiona , ale nie miałam jak. Nie mogłam się także powstrzymać od płaczu , ale dzięki Marco dałam radę. Robert tylko siedział i obserwował , byłam pewna że o myślał o jakimś transferze jak to ostatnio wspominał. Miło nam się wszystkim spędzało czas, chociaż nagle ktoś wszedł po cichutku do domu , zakrył moje oczy a do ręki włożył mi kwiatki. Obejrzałam się i zauważyłam moją najukochańszą siostrę z córką i mężem. Przytuliłam wszystkich i poprosiłam o to żeby jak najdłużej przy mnie zostali. Tak dom zaczął się wypełniać. Anastazja tak podrosła , że aż byłam w szoku.
- Zuza? Wypróbujemy aparat? - zapytał Marco .
- No pewnie , ale na jakim tle? - zapytałam ucieszona tą propozycją.
- Tutaj jest jasno , dużo miejsca więc chodźcie . Na początek może Robert i Zuza - powiedział pomagając mi wstać. Nie miałam pomysłu na pozy , ale chciałam żeby było romantycznie więc wzięłam jego czapkę ubrałam na siebie i zaczęłam go całować. On słabo to odwzajemniał . Marco był naprawdę dobrym fotografem. No i takim cudem miałam z każdym zdjęciem. Kiedy doszło do Iwony to było już totalne szaleństwo. Wzięła mnie na barana i zaczęła szaleć. Na sam koniec był buziak na zdjęciu i czekała mnie sesja z Marco.
- No bracie , jakie pozy ? -zapytałam a on wziął mnie na ręce. Na sam koniec oglądaliśmy wszystkie zdjęcia , a kiedy ujrzeliśmy moje słodkie i Roberta to wszyscy bili nam brawo. Bankowo musiałam wywołać moją fotkę z rodzicami , ponieważ była przepiękna. Brakowało mi na zdjęciu jeszcze , Oli , z którą nie widziałam się już dawno , bardzo chciałabym zrobić jej niespodziankę , ale nie daję rady.
- Jak spędzacie wakacje?- zapytała moja mama.
- Mamy w planach jechać na Ibizę , a później do Polski odwiedzić wszystkich szczególnie moją najukochańszą babulkę- powiedziałam mrugając do Roberta i posyłając mu całusy.
- Iwona , a wy ? - zapytała mama.
- My z Marco jedziemy do Polski do mojej rodziny i chciałabym tam go zabrać nad morze - powiedziała.
- Myślisz , że go tam nie obstąpią? Marco musisz się jakoś zamaskować - żartowała sobie mama.
Myślałam , że to już koniec gości ale się myliłam. Do domu wbiegł normalnie trener Klopp.
- Hej kochani - krzyknął z progu.
- Mamo , tato to trener chłopców- powiedziałam .
- Miło.- powiedzieli.
- Mam dla was zaproszenie na zakończenie sezonu , to będzie bal i wybrana najlepsza para, który odbędzie się za 2 dni - powiedział zdyszany.
- Że co ? Ale jak ja mam iść z tym kolanem - wskazałam mu na moje chore kolano.
- Spokojnie będziesz siedziała na specjalnej kanapie - powiedział uśmiechając się do mnie.
- No ale kurde , ani sobie nie potańczę ani nic - powiedziałam smutając.
Nawet nie zdążyłam dokończyć a trener wybiegł z domu. Robiło się już dosyć późno , a ja musiałam jakoś doczołgać się do pokoju gościnnego i uszykować miejsce rodzicom. Tak bardzo się cieszyłam , że są tutaj z nami ...

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 62

- Co ? Ale jak to ? Czy wy jej to chociaż przemyliście? - zapytałam zdenerwowana.
-Tak , zabandażowaliśmy także. Niedługo powinni wrócić- powiedział popijając wodę.
- To dobrze , że chociaż jej przemyliście. - powiedziałam siadając obok niego na kanapie.
Przez jakąś dłuższą chwilę się nie odzywaliśmy . Nagle zadzwonił do mnie Marco .
- hej kochanie- powiedziałam.
- Hej - powiedział.
- Co tam?- zapytałam.
- Wpadnę później z tym prezentem do Zuzy - powiedział.
- Słuchaj Zuza jak na razie jest  w szpitalu, bo się przewróciła i rozcięła całe kolano - powiedziałam .
- Kiedy wróci? Ja się chcę z nią zobaczyć!- powiedział do słuchawki.
- Jak ci napiszę , to będziesz mógł przyjechać , bo jak na razie to siedzę w salonie z Nurim i czekamy na nich - powiedziałam.
- Ok , to ja jadę po ten prezent , paa - powiedział.
Nagle do domu wszedł Robert niosący na rękach Zuzię.
- Moja kochana ! Co z tobą?- krzyknęłam, ale ona nie odpowiedziała.
- Posłuchaj Iwona , ona jest taka zdenerwowana , niech się teraz położy- powiedział Robert.
Nie dałam za swoje i poszłam chociaż posiedzieć przy jej łóżku. Weszłam do pokoju razem ze Sahinem. Usiadłam na krzesełku i złapałam ją za rękę. Nagle zaczęła się przebudzać.
- Iwona? To ty? - zapytała.
- Tak Zuzka , to ja . Jak się czujesz?- powiedziałam.
- Strasznie mnie boli to kolano , nie mogę się nim ruszyć- powiedziala.
- Cześć Nuri!- spojrzała na niego i próbowała się przytulić.
- Cześć malutka- powiedział przybliżając się do niej.
Napisałam smsa do Marco , że może już przyjeżdżać.
~ Zuza
Cieszyłam się , że mogę być z moimi najdroższymi przyjaciółmi , ale tęskniłam za domem. Brakowało mi moich rodziców , mojej siostry i mojego brata. Poprosiłam Roberta , żeby zadzwonił do Judyty i ją ode mnie pozdrowił. Zdjęłam z siebie kołdrę i spojrzałam na moją obandażowaną nogę. Przez białe gazy przebijała się krew. Wzięłam na kolana laptopa i włączyłam muzykę. Z dołu dochodziły jakieś krzyki , ale tak zbytnio nie interesowało mnie to. Chciałam w końcu założyć jakiegoś vloga i zacząć nagrywać filmiki o odchudzaniu, ciuchach i moich ulubionych miejscach na spędzanie czasu . Tylko , że jak na złość nie miałam żadnego aparatu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Hej siostrzyczko!- powiedział otwierając drzwi wysoki blondyn.
- Cześć !- powiedziałam zamykając laptopa.
- Jak się czujesz?- zapytał
- Bywało lepiej , wszystko boli - powiedziałam wskazując na kolano.
- Mam dla ciebie taki mały upominek - powiedział dając mi różową paczkę.
-  Marco nie musiałeś- powiedziałam.
Otworzyłam , a tam lustrzanka . Na samym dole leżało zdjęcie Marco z tym aparatem.
- Dziękuję , jesteś kochany - powiedziałam przytulając go.
- Dla ciebie wszystko - powiedział.
Tak bardzo chciałam zejść na dół do moich najbliższych , ale nie potrafiłam sama. Reus wziął mnie na ręce i zniósł. Usiadłam na fotelu i pokazywałam wszystkim moją nową lustrzankę , ale najwyraźniej to nie był jedyny wspaniały prezent na dziś...

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 61

~Zuza
Bardzo miło nam się gadało. Nie znałam Nuriego z takiej strony. On otworzył się przede mną i opowiedział mi o swoich problemach , to było już coś.. zaufanie po prostu . Za kawę i ciastka zapłaciłam ja , ponieważ nie chciałam już naciągać tego biedaka. Sahin wstał od stolika i wyszliśmy z kawiarni.
- Może cię podwieść? - zapytałam.
- Nie , ja sobie tutaj posiedzę - powiedział wskazując na tę samą łatkę w parku .
- Nuri! Uparciuchu , ja ciebie tutaj samego nie zostawię - powiedziałam.
- Nic mi się nie stanie- powiedział upewniając mnie.
- Zabiorę cię do siebie!- powiedziałam łapiąc go za rękę i nie dopuszczając go do odpowiedzi.
Zrobiłam Robertowi niespodziankę przyprowadzając Nuriego do domu. . Chyba sam zauważył, że jego mina nie była najlepsza więc się nie odzywał.
- Cześć Robert!- powiedział Nuri.
- Cześć - powiedział Lewy,
-Jak żyjesz?- zapytał.
- No dobrze , właśnie wróciłem z ogródka- powiedział Robert patrząc się na mnie.
- Opalałeś się? - zapytałam.
- Nie , kosiłem trawę- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Mam nadzieję , że kwiatów nie skosiłeś- powiedziałam klepiąc go po kolanie.
- Idź sobie sama zobacz , bo nie mam pewności - powiedział .
Wychodząc do ogródka potknęłam się o stopień od schodów i upadłam na ziemię. Z mojego kolana zaczęła się mocno lać krew. Zawołałam szybko Roberta , żeby pomógł mi wstać.
- Przynieś jakieś bandaże i wodę utlenioną - powiedziałam do niego.
- Mamy w ogóle?- zapytał , a w oczach miał normalnie świeczki.
-Tak kupiłam wczoraj - powiedziałam przemęczona.
W końcu przyniósł całą apteczkę i powoli zaczął mi przemywać kolano.
- Kochanie! Ty masz tutaj głęboką ranę- powiedział .
Na samym końcu jak próbowali mnie podnieść , dostałam jakiegoś paraliżu. Nie mogłam ruszyć nogą , ani się podnieść . Czemu zawsze ja mam takie wypadki? Jestem chodzącym nieszczęściem . Tak mogę tylko to określić.
~Iwona
 Wybraliśmy się razem na zakupy. Tym razem to nie był mój pomysł. Tylko Marco. Chciał kupić mi jakieś luźne rzeczy ,żeby mnie nic nie cisło , bo zazwyczaj noszę obcisłe koszulki . Wychodząc z galerii miałam tyle reklamówek , że aż sama byłam w szoku. Dałam buziaczka mojemu słodziakowi i poszłam piechotą do domu Zuzy. Kilka toreb targałam ze sobą , bo oczywiście dla niej też coś miałam , ale nie spodziewałam się , że jej się coś stało. Wchodzę , a tu załamany Nuri siedzi sam na dole.
- Hej , a ty co tutaj tak sam siedzisz?- zapytałam.
- Czekam aż wróci Robert ze Zuzią- powiedział.\
- A gdzie są?- zapytałam,
- W szpitalu- odpowiedział smutny.
- Co się stało ?- zapytałam przerażona.
- Miała wypadek , przewróciła się wychodząc na ogródek i zrobiła sobie bardzo głęboką ranę w nodze - powiedział ze łzami w oczach..

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 60

- No jestem w ciąży - powiedziałam kontynuując rozmowę.
- Będę ojcem ?- zapytał z niedowierzaniem.
-Tak , byłam dzisiaj w szpitalu - powiedziałam ucieszona.
- I co dalej ?- dopytywał.
-No i powiedzieli mi , że jestem w ciąży - powiedziałam.
Marco usiadł na fotelu i widać było , że zrobiło mu się strasznie słabo. Wzięłam szklankę z wodą i podałam mu do wypicia. Spojrzałam mu prosto w oczy i zapytałam:
- Czy to jest coś złego, że będziesz ojcem ? - zapytałam smutna.
- Nie, skądże.Ja się bardzo cieszę , ale nie wiem dlaczego zrobiło mi się słabo - powiedział chwytając mnie za rękę.
- Kocham cię - powiedziałam całując go w policzek.
- Ja ciebie też, słoneczko -powiedział odwzajemniając pocałunek , ale w usta.
Samo siedzenie obok niego przyprawiało mnie o dreszcze. Dawno nie czułam się tak dobrze.
- Marco ? Kiedy masz kolejny mecz w reprezentacji ?- zapytałam.
- Za tydzień - powiedział przewracając mnie na łóżko.
- A na zgrupowanie nie czas? - zapytałam zdziwiona.
- Mam jeszcze na to 2 dni, kochana- powiedział odgarniając mi grzywkę.
~Zuza
Ubrałam na siebie katanę i wyszłam się przejść do parku. Siadłam na ławce , a na przeciwko mnie zobaczyłam bruneta w full capie. Przysiadłam się do niego..
- Nuri ? To ty? - zapytałam.
- Tak , to niestety ja - powiedział . Widziałam jego smutną minę i łzy , które kręciły mu się w oczach.
- Co się stało ? - zapytałam chwytając go za rękę.
- Nie chcę ci zawracać głowy moimi problemami - powiedział smutno.
- Ale Nuri , ty jesteś moim przyjacielem  , a ja chcę dla ciebie jak najlepiej - powiedziałam.
- Ostatnio odszedł mi jeden z moich bliskich i od tego czasu rodzina mi się wali.Nie mam nawet do kogo wrócić na wakacje. Czuję się teraz taki samotny- powiedział po cichutku. Spojrzałam mu prosto w jego ciemne , duże oczy i przetarłam mu łzy.
- Masz mnie , Roberta i innych . Będziemy zawsze ciebie wspierać - powiedziałam,.
-Roberta ? A on nie jest na mnie zły ? - zapytał.
- A czemu miałby być ?- zapytałam.
- No po tym co ja z tobą byłem - powiedział.
- Weź się nim nie przejmuj - powiedziałam.
- A teraz chodź ,pójdziemy na kawę .- złapałam go za rękę i pomogłam mu wstać. No i poszliśmy do kawiarni..

środa, 22 maja 2013

Rozdział 59

~Iwona
Odebrałam Zuzę z lotniska i przeprosiłam za to , że nie mogłam się z nią pożegnać. Gdy tak szłyśmy sobie ulicą nagle poczułam się słabo. Nogi mi się plątały i czułam zawroty głowy. Przyjaciółka zapakowała mnie do szpitala i odwiozła na pogotowie. Lekarze badali mnie około godziny , ponieważ chcieli dowiedzieć się co mi jest. Nagle usłyszałam szokującą wiadomość. ' Jest pani w ciąży ' Wyszłam z gabinetu cała zatrzęsiona . Usiadłam na krześle obok Zuzi i cały czas myślałam o tej szokującej wiadomości. Jak ja mam to powiedzieć Marco ? Przecież my jesteśmy tacy młodzi... a tu dziecko ?Jak kiedy ? cały czas zadawałam sobie te pytania.
- Co jest? - zapytała zmartwiona Zuzia.
- Ciąża mi jest - powiedziałam po cichu.
- Co ? Jak to ? - zapytała zdziwiona.
- To wszystko na lotnisku, zawroty i te inne to od ciąży - powiedziała smutno.
- A marco wie ? - zapytała mnie .
- Nie , dopiero teraz od lekarzy się dowiedziałam , a co jak on nie będzie chciał dziecka?- zapytała smutna. Nagle zobaczyłam , że z jej oczy lecą łzy. Pomogłam jej wstać z krzesła i zaprowadziłam do samochodu. Mogłyśmy już dokończyć naszą rozmowę.
- Marco nie jest taki. Zresztą on lubi małe dzieci. Wiesz przecież jaki zżyty jest ze swoim siostrzeńcem - powiedziałam chwytając ją za rękę.
- No , ale to nie jest jego, a ze swoim dzieckiem będzie miał więcej obowiązków , a przede wszystkim nie będzie się wysypiał - powiedziała.
- Iwona , uspokój się ! Mario z Anastazją sobie radzi - powiedziałam.
- Zawieź mnie do parku - powiedziała.
- Nie ma mowy , ty jedziesz do mnie. Ja już się tobą zajmę - powiedziałam wjeżdżając w naszą dzielnicę.
Położyłam się na łóżku , a Zuza zaczęła gotować nam obiad. Nagle usłyszałam dźwięk sms. Wzięłam do ręki telefon i otworzyłam sms'a. Zobaczyłam , że jest on od mojego Reusiątka. Napisał takie coś:
' Cześć kochanie ! :* Spotkajmy się dzisiaj wieczorem u mnie! Przyjadę po ciebie ,pa :* '
Od razu mu odpisałam :
' Cześć kochanie! Pewnie , będę gotowa na 19. Czekam i kocham :* '
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół pochwalić się przyjaciółce. Ona jednak była bardzo zdenerwowana. Rozmawiała z kimś przez telefon bardzo ostro . W jednej chwili myślałam , że rozmawia z Robertem , ale to był damski głos. Nagle odłożyła słuchawkę.
- Zuza? Co jest ? - zapytałam.
- Nic , a co miałoby być?- zapytała.
- Co się dzieje? Co to za telefon ? - zapytałam. Mnie nie oszukasz -dodałam po chwili.
- Moje ukochane przyjaciółeczki z polski dzwoniły - powiedziała.
- Nie przejmuj się nimi ! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki
Godzina 18;30
 Byłam już wyszykowana . Zuza zrobiła mi super makijaż i fryzurę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Dałam przyjaciółce buziaka na pożegnanie i pobiegłam. Marco otworzył mi drzwi od samochodu. To na prawdę było miłe. W końcu podjechaliśmy pod jego dom. Zaprowadził mnie do niego i wziął kurtkę. W jadalni zobaczyłam na stole róże i świece. Stał tam też szampan. Chłopak zaprowadził mnie do stołu.
- Marco! Mam do ciebie ważną sprawę. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Ja Iwonko do ciebie też - powiedział wstając od stołu.Ja również wstałam. No i nagle doznałam szoku.On wyjął z kieszeni małe pudełeczko , otworzył je i klęknął przede mną z diamentowym pierścionkiem w ręku.
- Iwono, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- Och , mój kochany ! Oczywiście ! - powiedziałam całując go w policzek.
- Jaką masz do mnie sprawę - zapytał biorąc mnie na kolana.
- Jestem w ciąży - powiedziałam z radością.
- Co ? ...

Bonus !

Willa Iwony i Marco :)
Łazienka
kuchnia
jadalnia

 pokój gościnny
pokój gier
sypialnia
Iwona *.*


Marco *.*






niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 58



Usiadłam obok Agaty i zaczęłam z nią rozmawiać. Ten wieczór był taki miły , ale musiałam jutro wylatywać do polski . Po lampce wina byłam już całkiem wyczerpana. Chwyciłam Roberta za rękę i zaprowadziłam na górę. Kuba z Agatą zebrali się bo było już dosyć późno. Z samego rana obudziłam się obok Lewego .. nie wiedziałam o co chodzi.
- Co się wczoraj działo ?- zapytałam zaspana.
- Spędziliśmy miło noc – powiedział przyciągając mnie do siebie.
- O Kuźwa. Muszę się spakować – powiedziałam wstając z łóżka.
- No , ale muszę się tobą nacieszyć – powiedział ciągnąc mnie za rękę.
- Nie da rady , ja się idę pakować . Poczekasz 3 dni , chyba że się kimś innym zabawisz – powiedziałam to złośliwie , ale on wiedział , że i tak go kocham.
- Nie martw się o mnie , a jak mi nie ufasz to trudno – powiedział siadając na łóżku.
- Ufam ci , głupku – rzuciłam się na niego i pocałowałam.
- Kochasz mnie? To zostań tutaj ze mną – powiedział odwzajemniając pocałunki.
- Muszę jechać do Polski , wiesz że moi rodzice tam mieszkają , a ja muszę załatwić kilka spraw. – powiedziałam cmokając go po szyi.
- Ja ciebie nie puszę – powiedział .
- Kocham Cię , ale puszczaj ! - powiedziałam przytulając się do Roberta. W końcu puścił mnie , a ja mogłam iść już się spakować. Wrzuciłam do walizki kilka potrzebnych mi rzeczy i zniosłam ją na dół. Postanowiłam jeszcze ugotować obiad , żeby moje słoneczko nie chodziło głodne.  Przypomniało mi się , że miałam się pożegnać z Iwonką. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam..
- Halo ?
- Cześć Iwona.
- No cześć. 
- Słuchaj , spotkamy się dzisiaj jeszcze przed moim wylotem?
- Nie da rady . - powiedziała , a mi nagle zrobiło się bardzo smutno.
- No dobra , trudno - powiedziałam i postanowiłam się rozłączyć. Nagle na dół zszedł Robert. 
- Co jest ? - zapytał widząc moją smutną minę.
- No nic , miałam się z Iwą spotkać , ale ona stwierdziła , że nie da rady . - powiedziałam .
- Chodź do mnie i się przytul - powiedział siadając na blacie . 
Podeszłam i przytuliłam. Tak dobrze było mi w jego ramionach ... Nagle przypomniało mi się , że powinnam być już na lotnisku . Wzięłam w rękę walizkę i torebkę i wsiadłam do samochodu . Odwoził mnie na całe szczęście Robert. Dałam mu na pożegnanie buziaka i wsiadłam do samolotu. 
kilka godzin później.
Wreszcie wylądowałam. Lot był taki nudny ... zamówiłam taksówkę i postanowiłam , że zrobię małą niespodziankę Oli. Po drodze kupiłam jeszcze słodycze i zadzwoniłam do drzwi.
- Zuzia ? A co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
- Przyleciałam na 3 dni - powiedziałam to , a ona zaczęła się przytulać. Było mi bardzo miło zobaczyć po takim czasie przyjaciółkę.
- Czego się napijesz? - zapytała zabierając moją kurtkę.
- Tutaj kupiłam dla nas frugo , możesz polać - powiedziałam wyciągając z torebki telefon . Zobaczyłam 4 nieodebrane połączenia od Roberta. Od razu oddzwoniłam..
- Cześć kochanie - powiedział głos w słuchawce.
- No cześć - powiedziałam.
- Jak się leciało ? - zapytał.
- To był najgorszy z lotów w całym moim życiu - powiedziałam.
- Ale dlaczego ? - zapytał.
- No tak po prostu - powiedziałam rozłączając się. Musiałam napisać do niego smsa i powiedzieć mu , że nie mam czasu , bo inaczej cały czas by do mnie wydzwaniał...

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 57



Wzięłam jeszcze szybki prysznic i poszłam ubrać się w jakąś sukienkę. Miałam w planie wyciągnąć Błaszczykowskich gdzieś na miasto , ponieważ przez 3 dni się nie będziemy widzieli. Ubrałam moje ulubione szpilki i poszłam zrobić lekki makijaż. Kiedy już byłam uszykowana przypomniało mi się , że zostawiłam włączone Żelasko . Weszłam do łazienki , a tu było pełno dymu. Dostałam się do gniazdka i wyłączyłam Żelasko z prądu. Otworzyłam okna żeby się wywietrzyło. Nagle poczułam się strasznie słabo. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Chwyciłam telefon i wykręciłam pierwszy lepszy numer.
- Halo ? – powiedział męski głos.
- Przyjedź , proszę! Zaraz zemdleję! Proszę! – krzyknęłam.
- Gdzie , do ciebie do domu ?- zapytał , ale ja już nie miałam siły żeby mu odpowiedzieć. Leżałam na łóżku przez jakieś 5 minut , kiedy nagle do  pokoju wszedł wysoki brunet. Wziął mnie na ręce i wyniósł na zewnątrz. Położył mnie na trawie i zadzwonił po lekarza. Musiałam pojechać na kilka badań do szpitala , ale późnym wieczorem byłam już u siebie w domu. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Kuby.
- Halo ?
- Cześć Kuba , tutaj Zuza .
- No cześć.
- Nie mogłam dzisiaj przyjechać , bo takie tam różne , dopiero ze szpitala z badań wróciłam , ale zapraszam was do siebie.
- A Ty jutro czasami nie wylatujesz?
- Wylatuję , ale po południu jednak .
- Będziemy za godzinkę – powiedział , a ja się rozłączyłam. Zawołałam na chwilkę Roberta , bo tylko on był przy mnie , żeby przygotował coś zanim oni przyjadą. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.  Usiadł obok mnie na łóżku i złapał za rękę.
- Słuchaj , wybaczysz mi ? Ja cię tak bardzo kocham – powiedział.
- Dziękuję , że jesteś przy mnie , ale ciągle nad tym myślę. Też ciebie kocham , ale boję się , że znowu ci się znudzę- powiedziałam .
- Nie znudzisz , obiecuję – powiedział zbliżając się do moich ust. Nie odpowiedziałam już nic. Wiedziałam czego mi brakowało przez ostatni czas. Pozwoliłam mu mnie pocałować , to już był dowód mojej miłości. Wstałam samodzielnie z łóżka i poszłam ubrać się w jakieś inne ciuchy. Uczesałam włosy i zeszłam na dół , żeby zobaczyć co robi Robert.  Na stole były powystawiane różne przysmaki . Usiadłam przy stole i czekałam na gości. W końcu ktoś zapukał do drzwi. To byli oni. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić herbatki. 
_______________________________________________________________________________________________
Troszeczkę , krótki , ale nie mam zbytnio pomysłu :D