sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 61

~Zuza
Bardzo miło nam się gadało. Nie znałam Nuriego z takiej strony. On otworzył się przede mną i opowiedział mi o swoich problemach , to było już coś.. zaufanie po prostu . Za kawę i ciastka zapłaciłam ja , ponieważ nie chciałam już naciągać tego biedaka. Sahin wstał od stolika i wyszliśmy z kawiarni.
- Może cię podwieść? - zapytałam.
- Nie , ja sobie tutaj posiedzę - powiedział wskazując na tę samą łatkę w parku .
- Nuri! Uparciuchu , ja ciebie tutaj samego nie zostawię - powiedziałam.
- Nic mi się nie stanie- powiedział upewniając mnie.
- Zabiorę cię do siebie!- powiedziałam łapiąc go za rękę i nie dopuszczając go do odpowiedzi.
Zrobiłam Robertowi niespodziankę przyprowadzając Nuriego do domu. . Chyba sam zauważył, że jego mina nie była najlepsza więc się nie odzywał.
- Cześć Robert!- powiedział Nuri.
- Cześć - powiedział Lewy,
-Jak żyjesz?- zapytał.
- No dobrze , właśnie wróciłem z ogródka- powiedział Robert patrząc się na mnie.
- Opalałeś się? - zapytałam.
- Nie , kosiłem trawę- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Mam nadzieję , że kwiatów nie skosiłeś- powiedziałam klepiąc go po kolanie.
- Idź sobie sama zobacz , bo nie mam pewności - powiedział .
Wychodząc do ogródka potknęłam się o stopień od schodów i upadłam na ziemię. Z mojego kolana zaczęła się mocno lać krew. Zawołałam szybko Roberta , żeby pomógł mi wstać.
- Przynieś jakieś bandaże i wodę utlenioną - powiedziałam do niego.
- Mamy w ogóle?- zapytał , a w oczach miał normalnie świeczki.
-Tak kupiłam wczoraj - powiedziałam przemęczona.
W końcu przyniósł całą apteczkę i powoli zaczął mi przemywać kolano.
- Kochanie! Ty masz tutaj głęboką ranę- powiedział .
Na samym końcu jak próbowali mnie podnieść , dostałam jakiegoś paraliżu. Nie mogłam ruszyć nogą , ani się podnieść . Czemu zawsze ja mam takie wypadki? Jestem chodzącym nieszczęściem . Tak mogę tylko to określić.
~Iwona
 Wybraliśmy się razem na zakupy. Tym razem to nie był mój pomysł. Tylko Marco. Chciał kupić mi jakieś luźne rzeczy ,żeby mnie nic nie cisło , bo zazwyczaj noszę obcisłe koszulki . Wychodząc z galerii miałam tyle reklamówek , że aż sama byłam w szoku. Dałam buziaczka mojemu słodziakowi i poszłam piechotą do domu Zuzy. Kilka toreb targałam ze sobą , bo oczywiście dla niej też coś miałam , ale nie spodziewałam się , że jej się coś stało. Wchodzę , a tu załamany Nuri siedzi sam na dole.
- Hej , a ty co tutaj tak sam siedzisz?- zapytałam.
- Czekam aż wróci Robert ze Zuzią- powiedział.\
- A gdzie są?- zapytałam,
- W szpitalu- odpowiedział smutny.
- Co się stało ?- zapytałam przerażona.
- Miała wypadek , przewróciła się wychodząc na ogródek i zrobiła sobie bardzo głęboką ranę w nodze - powiedział ze łzami w oczach..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz