niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 71

~Marco
Po ciężkich 4 godzinach dziecko było już na świecie. Jest to chłopiec o pięknych niebieskich oczach. Iwona była taka szczęśliwa. Zuza zrobiła nam kilka fotek , a później wzięła dziecko do siebie na ręce.Wszyscy się tak ogromnie cieszyli..
~Iwona
Poród był bardzo ciężki , ale miałam przy sobie dwie najważniejsze dla mnie osoby, które mnie wspierały. Mój synek jest bardzo drobniutki, ale cieszę się że go mam. Jestem pewna , że będzie piłkarzem tak jak jego tata. Nagle do pokoju weszły pielęgniarki i zabrały mi mojego małego Luisa bo tak daliśmy mu wspólnie na imię . Marco obdarzył mnie ciepłym pocałunkiem, dokładnie tego mi brakowało. Zuzia nagle wyszła z pokoju nie mówiąc nic.
- Co jej jest?- zapytałam
- Pewnie poszła zadzwonić do Roberta czy coś- powiedział.
- Mam nadzieję , że o to chodzi , ale mógłbyś dla mojego spokoju pójść zapytać ją? - powiedziałam .
Reus wyszedł z pokoju .
~Marco
- Zuza , czemu płaczesz?- zapytałem
- Ciągle przypomina mi się o tym jak mogłam zginąć przez fanów Borussi- powiedziała.
- że co kiedy ?- zapytałem
- Odprowadzałam Iwonę do domu , a później wracałam sama no i mnie koleś napadł i mi groził- powiedziała.
- Nie martw się teraz już będę przy tobie , nikt ciebie nie skrzywdzi. Jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - powiedziałem przytulając ją. Wróciłem na salę zostawiając przyjaciółkę na korytarzu z pielęgniarkami.
~Zuza
Poszłam pożegnać się z Iw i pojechałam do domu. Po drodze zadzwoniłam do Judyty i poinformowałam ją o tym , że przyszło dziecko na świat. W tle słyszłam jak Anastazja próbowała powiedzieć "ciocia". W domu zastałam Roberta , który leżał na kanapie z lodem na oku.
- Robert co najlepszego ci się stało?- zapytałam przerażona.
- Byłem dzisiaj w sprawie reklamy i mi się dostało od pewnego kibica Bayernu .- odpowiedział spokojnie.
- A byłeś chociaż na policji?-zapytałam.
- Tak , mają już go nie zdążył gnojek uciec- odpowiedział.
- Wiesz , Iwona ma synka Luisa-powiedziałam całując jego delikatne usta.
- To świetnie- powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju na górę i otworzyłam mojego bloga o zdrowym odżywaniu. Porobiłam kilka fotek i wyłączyłam komputer. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Sen mnie znużył.... po jakimś czasie obudziła mnie głośna muzyka na dole. Zeszłam a przy stole siedzieli Marco oraz Robert. Polewali sobie równo.
- Panowie? A co tutaj się dzieje?- zapytałam.
- Oblewamy syna- powiedział Robert.
- Marco gdzie ty masz Iwonę?- zapytałam wściekła.
- Została w szpitalu- odpowiedział.
Byłam bardzo zła na nich więc ubrałam moje buty do biegania i wyszłam na dwór. Zrobiłam sobie rundkę wokół Signal Iduana Park i usiadłam sobie na ławeczce. Nagle zauważyłam jak w moim kierunku idzie pewnie brunet już miałam nawet pewność ,że to Nuri. Rzuciłam się mu w ramiona i tak chwilę staliśmy.
- Cześć Nuri- powiedziałam.
-Cześć Zuza, jak ja cię dawno nie widziałem - odpowiedział.
- Co słychać? - zapytałam.
- Spodziewam się syna- odpowiedział szczęśliwy .
- O gratuluję - powiedziałam.
Całą rozmowę przerwał nam deszcz. Sahin zaproponował mi , że odwiezie mnie pod sam dom. Zgodziłam się oczywiście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz