wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 55



Z samego rana wsiadłam w samochód i pojechałam do swojego dawnego domu. Rzuciłam wszystko w kąt i puściłam sobie na całe głośniki muzykę … oczywiście był to Kamil Bednarek – cisza. Popłakałam się , zresztą tak jak chciałam. Zaczęły przypominać mi się stare dobre czasy w Polsce kiedy jedyną ucieczką od problemów było iście na plaże. Uwielbiałam to wszystko , szczególnie wtedy kiedy naprawdę nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Miałam takie jedyne w swoim rodzaju miejsce , w którym zawsze czułam się bezpieczna. Po jakimś czasie odnajdywali mnie rodzice i kazali wracać do domu… tak właśnie spędziłam kilka dobrych lat w  Polsce. Chwyciłam telefon i napisałam krótkiego sms-a do Oli.
‘ Cześć mała, jak żyjesz ? Dawno się nie odzywałaś.  Tęsknię małpko! :* ‘
Nie musiałam długo czekać , bo ona zawsze telefon ma przy sobie.
‘ No cześć , ostatnio mam pokręcony okres , ale jakoś ogarniam. Dobrze , jakoś się trzymam. A co u cb małpoo ? :D ‘
Cieszyłam się strasznie z tego sms’a , ale tak jakoś nie chciało mi się odpisywać. Siadłam sobie na moim ogromnym łóżku i patrzyłam się w okno . Brakowało mi przy sobie jednej osoby. Nie wytrzymałam i znowu chwyciłam do ręki telefon. Zadzwoniłam do Iwony..
- Hej – powiedział głos w słuchawce.
- No cześć – powiedziałam zmieniając ton głosu.
- A ty co taka nie w humorze? – zapytała.
- No bo wszystko się pierdoli, proste? – zapytałam wściekła.
- Rozmawiałaś z Robertem?- zapytała.
- Nie i nie chcę ! – krzyknęłam złośliwie do słuchawki.
- No , ale musisz- powiedziała uspokajając mnie.
- Nie chcę po prostu ! wiem , że on mi spierdolił tą swoją słodkością całe życie – odpowiedziałam jej smutno.
- Ale masz mnie i Marco – powiedziała .
- Tak wiem i bardzo was kocham – powiedziałam , a po policzkach spłynęły mi łzy.
- A może wpadniesz dzisiaj wieczorem ? – zapytała.
- Jak uporam się z wszystkimi sprawami , które mam do załatwienia to wpadnę- powiedziałam śmiejąc się do lustra.
- Idziesz dzisiaj do pracy ? – zapytała.
- Tak , umówiłam się z trenerem , że dzisiaj wpadnę i zrobię z chłopakami trening – powiedziałam do niej.
- Dobra to ja już będę kończyła – powiedziała odkładając słuchawkę.
Ułożyłam włosy , pomalowałam sobie oczy i założyłam eleganckie ciuchy. Dziś nie miałam ochoty na bieganie i ćwiczenie , a co jeszcze patrzenie na Roberta. Musiałam się z tym jakoś pogodzić… Spakowałam potrzebne rzeczy i wsiadłam do samochodu. Do stadionu mam jakieś 20 minut samochodem.  Pod stadionem czekał na mnie Łukasz.
- Cześć Zuza – krzyknął.
- Siema – odpowiedziałam mu zamykając samochód.
- Wiedziałem , że przyjedziesz – powiedział zabierając mi torbę.
- Wiedziałeś , czy ci trener powiedział ? – zapytałam.
- Dobra , dobra- powiedział otwierając drzwi od szatni.
No i tak jak myślałam zobaczyłam go.,.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz