- No jestem w ciąży - powiedziałam kontynuując rozmowę.
- Będę ojcem ?- zapytał z niedowierzaniem.
-Tak , byłam dzisiaj w szpitalu - powiedziałam ucieszona.
- I co dalej ?- dopytywał.
-No i powiedzieli mi , że jestem w ciąży - powiedziałam.
Marco usiadł na fotelu i widać było , że zrobiło mu się strasznie słabo. Wzięłam szklankę z wodą i podałam mu do wypicia. Spojrzałam mu prosto w oczy i zapytałam:
- Czy to jest coś złego, że będziesz ojcem ? - zapytałam smutna.
- Nie, skądże.Ja się bardzo cieszę , ale nie wiem dlaczego zrobiło mi się słabo - powiedział chwytając mnie za rękę.
- Kocham cię - powiedziałam całując go w policzek.
- Ja ciebie też, słoneczko -powiedział odwzajemniając pocałunek , ale w usta.
Samo siedzenie obok niego przyprawiało mnie o dreszcze. Dawno nie czułam się tak dobrze.
- Marco ? Kiedy masz kolejny mecz w reprezentacji ?- zapytałam.
- Za tydzień - powiedział przewracając mnie na łóżko.
- A na zgrupowanie nie czas? - zapytałam zdziwiona.
- Mam jeszcze na to 2 dni, kochana- powiedział odgarniając mi grzywkę.
~Zuza
Ubrałam na siebie katanę i wyszłam się przejść do parku. Siadłam na ławce , a na przeciwko mnie zobaczyłam bruneta w full capie. Przysiadłam się do niego..
- Nuri ? To ty? - zapytałam.
- Tak , to niestety ja - powiedział . Widziałam jego smutną minę i łzy , które kręciły mu się w oczach.
- Co się stało ? - zapytałam chwytając go za rękę.
- Nie chcę ci zawracać głowy moimi problemami - powiedział smutno.
- Ale Nuri , ty jesteś moim przyjacielem , a ja chcę dla ciebie jak najlepiej - powiedziałam.
- Ostatnio odszedł mi jeden z moich bliskich i od tego czasu rodzina mi się wali.Nie mam nawet do kogo wrócić na wakacje. Czuję się teraz taki samotny- powiedział po cichutku. Spojrzałam mu prosto w jego ciemne , duże oczy i przetarłam mu łzy.
- Masz mnie , Roberta i innych . Będziemy zawsze ciebie wspierać - powiedziałam,.
-Roberta ? A on nie jest na mnie zły ? - zapytał.
- A czemu miałby być ?- zapytałam.
- No po tym co ja z tobą byłem - powiedział.
- Weź się nim nie przejmuj - powiedziałam.
- A teraz chodź ,pójdziemy na kawę .- złapałam go za rękę i pomogłam mu wstać. No i poszliśmy do kawiarni..
piątek, 31 maja 2013
środa, 22 maja 2013
Rozdział 59
~Iwona
Odebrałam Zuzę z lotniska i przeprosiłam za to , że nie mogłam się z nią pożegnać. Gdy tak szłyśmy sobie ulicą nagle poczułam się słabo. Nogi mi się plątały i czułam zawroty głowy. Przyjaciółka zapakowała mnie do szpitala i odwiozła na pogotowie. Lekarze badali mnie około godziny , ponieważ chcieli dowiedzieć się co mi jest. Nagle usłyszałam szokującą wiadomość. ' Jest pani w ciąży ' Wyszłam z gabinetu cała zatrzęsiona . Usiadłam na krześle obok Zuzi i cały czas myślałam o tej szokującej wiadomości. Jak ja mam to powiedzieć Marco ? Przecież my jesteśmy tacy młodzi... a tu dziecko ?Jak kiedy ? cały czas zadawałam sobie te pytania.
- Co jest? - zapytała zmartwiona Zuzia.
- Ciąża mi jest - powiedziałam po cichu.
- Co ? Jak to ? - zapytała zdziwiona.
- To wszystko na lotnisku, zawroty i te inne to od ciąży - powiedziała smutno.
- A marco wie ? - zapytała mnie .
- Nie , dopiero teraz od lekarzy się dowiedziałam , a co jak on nie będzie chciał dziecka?- zapytała smutna. Nagle zobaczyłam , że z jej oczy lecą łzy. Pomogłam jej wstać z krzesła i zaprowadziłam do samochodu. Mogłyśmy już dokończyć naszą rozmowę.
- Marco nie jest taki. Zresztą on lubi małe dzieci. Wiesz przecież jaki zżyty jest ze swoim siostrzeńcem - powiedziałam chwytając ją za rękę.
- No , ale to nie jest jego, a ze swoim dzieckiem będzie miał więcej obowiązków , a przede wszystkim nie będzie się wysypiał - powiedziała.
- Iwona , uspokój się ! Mario z Anastazją sobie radzi - powiedziałam.
- Zawieź mnie do parku - powiedziała.
- Nie ma mowy , ty jedziesz do mnie. Ja już się tobą zajmę - powiedziałam wjeżdżając w naszą dzielnicę.
Położyłam się na łóżku , a Zuza zaczęła gotować nam obiad. Nagle usłyszałam dźwięk sms. Wzięłam do ręki telefon i otworzyłam sms'a. Zobaczyłam , że jest on od mojego Reusiątka. Napisał takie coś:
' Cześć kochanie ! :* Spotkajmy się dzisiaj wieczorem u mnie! Przyjadę po ciebie ,pa :* '
Od razu mu odpisałam :
' Cześć kochanie! Pewnie , będę gotowa na 19. Czekam i kocham :* '
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół pochwalić się przyjaciółce. Ona jednak była bardzo zdenerwowana. Rozmawiała z kimś przez telefon bardzo ostro . W jednej chwili myślałam , że rozmawia z Robertem , ale to był damski głos. Nagle odłożyła słuchawkę.
- Zuza? Co jest ? - zapytałam.
- Nic , a co miałoby być?- zapytała.
- Co się dzieje? Co to za telefon ? - zapytałam. Mnie nie oszukasz -dodałam po chwili.
- Moje ukochane przyjaciółeczki z polski dzwoniły - powiedziała.
- Nie przejmuj się nimi ! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki
Godzina 18;30
Byłam już wyszykowana . Zuza zrobiła mi super makijaż i fryzurę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Dałam przyjaciółce buziaka na pożegnanie i pobiegłam. Marco otworzył mi drzwi od samochodu. To na prawdę było miłe. W końcu podjechaliśmy pod jego dom. Zaprowadził mnie do niego i wziął kurtkę. W jadalni zobaczyłam na stole róże i świece. Stał tam też szampan. Chłopak zaprowadził mnie do stołu.
- Marco! Mam do ciebie ważną sprawę. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Ja Iwonko do ciebie też - powiedział wstając od stołu.Ja również wstałam. No i nagle doznałam szoku.On wyjął z kieszeni małe pudełeczko , otworzył je i klęknął przede mną z diamentowym pierścionkiem w ręku.
- Iwono, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- Och , mój kochany ! Oczywiście ! - powiedziałam całując go w policzek.
- Jaką masz do mnie sprawę - zapytał biorąc mnie na kolana.
- Jestem w ciąży - powiedziałam z radością.
- Co ? ...
Odebrałam Zuzę z lotniska i przeprosiłam za to , że nie mogłam się z nią pożegnać. Gdy tak szłyśmy sobie ulicą nagle poczułam się słabo. Nogi mi się plątały i czułam zawroty głowy. Przyjaciółka zapakowała mnie do szpitala i odwiozła na pogotowie. Lekarze badali mnie około godziny , ponieważ chcieli dowiedzieć się co mi jest. Nagle usłyszałam szokującą wiadomość. ' Jest pani w ciąży ' Wyszłam z gabinetu cała zatrzęsiona . Usiadłam na krześle obok Zuzi i cały czas myślałam o tej szokującej wiadomości. Jak ja mam to powiedzieć Marco ? Przecież my jesteśmy tacy młodzi... a tu dziecko ?Jak kiedy ? cały czas zadawałam sobie te pytania.
- Co jest? - zapytała zmartwiona Zuzia.
- Ciąża mi jest - powiedziałam po cichu.
- Co ? Jak to ? - zapytała zdziwiona.
- To wszystko na lotnisku, zawroty i te inne to od ciąży - powiedziała smutno.
- A marco wie ? - zapytała mnie .
- Nie , dopiero teraz od lekarzy się dowiedziałam , a co jak on nie będzie chciał dziecka?- zapytała smutna. Nagle zobaczyłam , że z jej oczy lecą łzy. Pomogłam jej wstać z krzesła i zaprowadziłam do samochodu. Mogłyśmy już dokończyć naszą rozmowę.
- Marco nie jest taki. Zresztą on lubi małe dzieci. Wiesz przecież jaki zżyty jest ze swoim siostrzeńcem - powiedziałam chwytając ją za rękę.
- No , ale to nie jest jego, a ze swoim dzieckiem będzie miał więcej obowiązków , a przede wszystkim nie będzie się wysypiał - powiedziała.
- Iwona , uspokój się ! Mario z Anastazją sobie radzi - powiedziałam.
- Zawieź mnie do parku - powiedziała.
- Nie ma mowy , ty jedziesz do mnie. Ja już się tobą zajmę - powiedziałam wjeżdżając w naszą dzielnicę.
Położyłam się na łóżku , a Zuza zaczęła gotować nam obiad. Nagle usłyszałam dźwięk sms. Wzięłam do ręki telefon i otworzyłam sms'a. Zobaczyłam , że jest on od mojego Reusiątka. Napisał takie coś:
' Cześć kochanie ! :* Spotkajmy się dzisiaj wieczorem u mnie! Przyjadę po ciebie ,pa :* '
Od razu mu odpisałam :
' Cześć kochanie! Pewnie , będę gotowa na 19. Czekam i kocham :* '
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół pochwalić się przyjaciółce. Ona jednak była bardzo zdenerwowana. Rozmawiała z kimś przez telefon bardzo ostro . W jednej chwili myślałam , że rozmawia z Robertem , ale to był damski głos. Nagle odłożyła słuchawkę.
- Zuza? Co jest ? - zapytałam.
- Nic , a co miałoby być?- zapytała.
- Co się dzieje? Co to za telefon ? - zapytałam. Mnie nie oszukasz -dodałam po chwili.
- Moje ukochane przyjaciółeczki z polski dzwoniły - powiedziała.
- Nie przejmuj się nimi ! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki
Godzina 18;30
Byłam już wyszykowana . Zuza zrobiła mi super makijaż i fryzurę. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Dałam przyjaciółce buziaka na pożegnanie i pobiegłam. Marco otworzył mi drzwi od samochodu. To na prawdę było miłe. W końcu podjechaliśmy pod jego dom. Zaprowadził mnie do niego i wziął kurtkę. W jadalni zobaczyłam na stole róże i świece. Stał tam też szampan. Chłopak zaprowadził mnie do stołu.
- Marco! Mam do ciebie ważną sprawę. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Ja Iwonko do ciebie też - powiedział wstając od stołu.Ja również wstałam. No i nagle doznałam szoku.On wyjął z kieszeni małe pudełeczko , otworzył je i klęknął przede mną z diamentowym pierścionkiem w ręku.
- Iwono, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- Och , mój kochany ! Oczywiście ! - powiedziałam całując go w policzek.
- Jaką masz do mnie sprawę - zapytał biorąc mnie na kolana.
- Jestem w ciąży - powiedziałam z radością.
- Co ? ...
Bonus !
Willa Iwony i Marco :)
Łazienka
kuchnia
jadalnia
pokój gościnny
pokój gier
sypialnia
Iwona *.*
Marco *.*
Łazienka
kuchnia
jadalnia
pokój gościnny
pokój gier
sypialnia
Iwona *.*
niedziela, 19 maja 2013
Rozdział 58
Usiadłam
obok Agaty i zaczęłam z nią rozmawiać. Ten wieczór był taki miły , ale musiałam
jutro wylatywać do polski . Po lampce wina byłam już całkiem wyczerpana.
Chwyciłam Roberta za rękę i zaprowadziłam na górę. Kuba z Agatą zebrali się bo
było już dosyć późno. Z samego rana obudziłam się obok Lewego .. nie wiedziałam
o co chodzi.
- Co się
wczoraj działo ?- zapytałam zaspana.
-
Spędziliśmy miło noc – powiedział przyciągając mnie do siebie.
- O Kuźwa.
Muszę się spakować – powiedziałam wstając z łóżka.
- No , ale
muszę się tobą nacieszyć – powiedział ciągnąc mnie za rękę.
- Nie da
rady , ja się idę pakować . Poczekasz 3 dni , chyba że się kimś innym zabawisz
– powiedziałam to złośliwie , ale on wiedział , że i tak go kocham.
- Nie martw
się o mnie , a jak mi nie ufasz to trudno – powiedział siadając na łóżku.
- Ufam ci ,
głupku – rzuciłam się na niego i pocałowałam.
- Kochasz
mnie? To zostań tutaj ze mną – powiedział odwzajemniając pocałunki.
- Muszę
jechać do Polski , wiesz że moi rodzice tam mieszkają , a ja muszę załatwić
kilka spraw. – powiedziałam cmokając go po szyi.
- Ja ciebie
nie puszę – powiedział .
- Kocham Cię , ale puszczaj ! - powiedziałam przytulając się do Roberta. W końcu puścił mnie , a ja mogłam iść już się spakować. Wrzuciłam do walizki kilka potrzebnych mi rzeczy i zniosłam ją na dół. Postanowiłam jeszcze ugotować obiad , żeby moje słoneczko nie chodziło głodne. Przypomniało mi się , że miałam się pożegnać z Iwonką. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam..
- Halo ?
- Cześć Iwona.
- No cześć.
- Słuchaj , spotkamy się dzisiaj jeszcze przed moim wylotem?
- Nie da rady . - powiedziała , a mi nagle zrobiło się bardzo smutno.
- No dobra , trudno - powiedziałam i postanowiłam się rozłączyć. Nagle na dół zszedł Robert.
- Co jest ? - zapytał widząc moją smutną minę.
- No nic , miałam się z Iwą spotkać , ale ona stwierdziła , że nie da rady . - powiedziałam .
- Chodź do mnie i się przytul - powiedział siadając na blacie .
Podeszłam i przytuliłam. Tak dobrze było mi w jego ramionach ... Nagle przypomniało mi się , że powinnam być już na lotnisku . Wzięłam w rękę walizkę i torebkę i wsiadłam do samochodu . Odwoził mnie na całe szczęście Robert. Dałam mu na pożegnanie buziaka i wsiadłam do samolotu.
kilka godzin później.
Wreszcie wylądowałam. Lot był taki nudny ... zamówiłam taksówkę i postanowiłam , że zrobię małą niespodziankę Oli. Po drodze kupiłam jeszcze słodycze i zadzwoniłam do drzwi.
- Zuzia ? A co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
- Przyleciałam na 3 dni - powiedziałam to , a ona zaczęła się przytulać. Było mi bardzo miło zobaczyć po takim czasie przyjaciółkę.
- Czego się napijesz? - zapytała zabierając moją kurtkę.
- Tutaj kupiłam dla nas frugo , możesz polać - powiedziałam wyciągając z torebki telefon . Zobaczyłam 4 nieodebrane połączenia od Roberta. Od razu oddzwoniłam..
- Cześć kochanie - powiedział głos w słuchawce.
- No cześć - powiedziałam.
- Jak się leciało ? - zapytał.
- To był najgorszy z lotów w całym moim życiu - powiedziałam.
- Ale dlaczego ? - zapytał.
- No tak po prostu - powiedziałam rozłączając się. Musiałam napisać do niego smsa i powiedzieć mu , że nie mam czasu , bo inaczej cały czas by do mnie wydzwaniał...
czwartek, 16 maja 2013
Rozdział 57
Wzięłam jeszcze szybki prysznic i
poszłam ubrać się w jakąś sukienkę. Miałam w planie wyciągnąć Błaszczykowskich
gdzieś na miasto , ponieważ przez 3 dni się nie będziemy widzieli. Ubrałam moje
ulubione szpilki i poszłam zrobić lekki makijaż. Kiedy już byłam uszykowana
przypomniało mi się , że zostawiłam włączone Żelasko . Weszłam do łazienki , a
tu było pełno dymu. Dostałam się do gniazdka i wyłączyłam Żelasko z prądu.
Otworzyłam okna żeby się wywietrzyło. Nagle poczułam się strasznie słabo.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Chwyciłam telefon i wykręciłam pierwszy lepszy
numer.
- Halo ? – powiedział męski głos.
- Przyjedź , proszę! Zaraz
zemdleję! Proszę! – krzyknęłam.
- Gdzie , do ciebie do domu ?-
zapytał , ale ja już nie miałam siły żeby mu odpowiedzieć. Leżałam na łóżku
przez jakieś 5 minut , kiedy nagle do
pokoju wszedł wysoki brunet. Wziął mnie na ręce i wyniósł na zewnątrz.
Położył mnie na trawie i zadzwonił po lekarza. Musiałam pojechać na kilka badań
do szpitala , ale późnym wieczorem byłam już u siebie w domu. Chwyciłam za
telefon i zadzwoniłam do Kuby.
- Halo ?
- Cześć Kuba , tutaj Zuza .
- No cześć.
- Nie mogłam dzisiaj przyjechać ,
bo takie tam różne , dopiero ze szpitala z badań wróciłam , ale zapraszam was
do siebie.
- A Ty jutro czasami nie
wylatujesz?
- Wylatuję , ale po południu
jednak .
- Będziemy za godzinkę –
powiedział , a ja się rozłączyłam. Zawołałam na chwilkę Roberta , bo tylko on
był przy mnie , żeby przygotował coś zanim oni przyjadą. Wziął mnie na ręce i
zaniósł do pokoju. Usiadł obok mnie na
łóżku i złapał za rękę.
- Słuchaj , wybaczysz mi ? Ja cię
tak bardzo kocham – powiedział.
- Dziękuję , że jesteś przy mnie
, ale ciągle nad tym myślę. Też ciebie kocham , ale boję się , że znowu ci się
znudzę- powiedziałam .
- Nie znudzisz , obiecuję –
powiedział zbliżając się do moich ust. Nie odpowiedziałam już nic. Wiedziałam
czego mi brakowało przez ostatni czas. Pozwoliłam mu mnie pocałować , to już
był dowód mojej miłości. Wstałam samodzielnie z łóżka i poszłam ubrać się w
jakieś inne ciuchy. Uczesałam włosy i zeszłam na dół , żeby zobaczyć co robi
Robert. Na stole były powystawiane różne
przysmaki . Usiadłam przy stole i czekałam na gości. W końcu ktoś zapukał do
drzwi. To byli oni. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić herbatki.
_______________________________________________________________________________________________
Troszeczkę , krótki , ale nie mam zbytnio pomysłu :D
sobota, 11 maja 2013
Rozdział 56
Próbowałam jakoś ominąć szatnię ,
ale nie dało się. Trener rozmawiał z
piłkarzami i jak tylko zobaczył , że próbuję wepchnąć się do swojego gabinetu
od razu mnie zawołał.
- Zuza! Tutaj! – krzyknął do
mnie. Już myślałam , że mnie jakaś nerwica napadnie. Musiałam tam wejść i
udawać , że niby nic.
- Co słychać ? – zapytał Mario.
Nie miałam ochoty mu odpowiadać więc usiadłam między Łukaszem a Kubą . Było mi
tam wygodnie , a do tego nie musiałam patrzeć na Roberta.
- Jak tam Aga? – spytałam Kubę.
- A dzisiaj się o ciebie pytała.
Weź do nas wpadnij, co ? – zapytał .
- Dzisiaj ? No , ale o której
mniej więcej ? Bo dzisiaj zabieram Iwonę na zakupy – powiedziałam puszczając
oczko do Marco.
- No to wpadnij wieczorkiem , bo
chyba na rano nie masz żadnych planów- powiedział.
- No rano wylatuję na 3 dni do
Polski , ale coś się ogarnie – powiedziałam wstając z miejsca.
- Ale jak to do Polski ?- zapytał
Łukasz.
- No muszę kilka spraw załatwić ,
ale nie martw się . Na mecz wrócę -
powiedziałam uśmiechając się do niego. Poszłam do swojego gabinetu ,żeby
zostawić torbę. Nagle ktoś bez pukania wszedł. No i chyba każdy się domyśla
kto..
- Cześć – powiedział podchodząc
do mnie.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- Cały czas masz mi to za złe ? –
zapytał.
- No tak - odpowiedziałam
siadając za biurkiem.
- I to dlatego wylatujesz z
Polski ? – zapytał mnie.
- Nie , mam ważniejsze sprawy niż
to. Zresztą nawet mnie nie próbowałeś przeprosić..-powiedziałam zdenerwowana
- Bo ty się od razu pocieszałaś
Marco – powiedział.
- Że co ? Ja się nim pocieszałam
? Ty się zastanów nad tym co mówisz. On
jest moim najlepszym przyjacielem i o mnie dba , a nie tak jak ty.. –
powiedziałam zdenerwowana. Chwyciłam spodenki i poszłam się przebrać. Dzisiaj
to ja miałam prowadzić trening więc miałam w planie dać chłopakom wycisk.
Oczywiście ja też biorę udział w tym treningu.
Wyszliśmy na boisko , a ja
stanęłam na stopniu , żeby mnie każdy z nich widział.
- PANOWIE! TO DZISIAJ TAK NA
POŻEGNANIE DAM WAM WYCISK . RUSZAJMY DUPSKA I NA ROZPOCZĘCIE 5 OKRĄŻEŃ BOISKA
! - powiedziałam uśmiechając się do
trenera.
- Widzisz , ciebie to słuchają –
powiedział trener.
- No , bo ja z nimi ćwiczę –
powiedziałam uśmiechając się. Chłopcy przebiegli już jedno okrążenie , a ja
zaczynałam. Wzięłam się w garść i postanowiłam ich dogonić. No i udało mi się.
Częste treningi działają. Później
zrobiliśmy różne ćwiczenia i trening się skończył. Przebrałam się i pojechałam
do domu. Wzięłam prysznic i zbierałam się się już po Iwonę. Nagle w moich
drzwiach stanęła Judyta. Zdziwiłam się , ale musiałam jej otworzyć.
- Cześć – powiedziała.
- No cześć – odpowiedziałam.
- Słuchaj chciałam cię przeprosić
, byłam taka głupia.. – powiedziała podchodząc do mnie.
- No ja też chciałam ciebie
przeprosić – powiedziałam..
-
Ty , ale za co ? –zapytała.
- Za to wszystko – powiedziałam.
- Oj nie ma za co na serio. Dobra
ja lece , bo musze jeszcze kilka spraw na mieście załatwić – powiedziała.
- No pa.
Wsiadłam w samochód i pojechałam
po Iwę. Strasznie się zdziwiła jak mnie ujrzała. Zabrałam ją na nasze
miesięczne zakupy. Wybrałyśmy największą galerię w Dortmundzie. Dzień był
wspaniały. Kupiłyśmy sobie mnóstwo ubrań. Praktycznie w każdym sklepie..
wtorek, 7 maja 2013
Rozdział 55
Z samego rana wsiadłam w samochód
i pojechałam do swojego dawnego domu. Rzuciłam wszystko w kąt i puściłam sobie
na całe głośniki muzykę … oczywiście był to Kamil Bednarek – cisza. Popłakałam
się , zresztą tak jak chciałam. Zaczęły przypominać mi się stare dobre czasy w
Polsce kiedy jedyną ucieczką od problemów było iście na plaże. Uwielbiałam to
wszystko , szczególnie wtedy kiedy naprawdę nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Miałam takie jedyne w swoim rodzaju miejsce , w którym zawsze czułam się
bezpieczna. Po jakimś czasie odnajdywali mnie rodzice i kazali wracać do domu…
tak właśnie spędziłam kilka dobrych lat w
Polsce. Chwyciłam telefon i napisałam krótkiego sms-a do Oli.
‘ Cześć mała, jak żyjesz ? Dawno
się nie odzywałaś. Tęsknię małpko! :* ‘
Nie musiałam długo czekać , bo
ona zawsze telefon ma przy sobie.
‘ No cześć , ostatnio mam
pokręcony okres , ale jakoś ogarniam. Dobrze , jakoś się trzymam. A co u cb
małpoo ? :D ‘
Cieszyłam się strasznie z tego
sms’a , ale tak jakoś nie chciało mi się odpisywać. Siadłam sobie na moim
ogromnym łóżku i patrzyłam się w okno . Brakowało mi przy sobie jednej osoby.
Nie wytrzymałam i znowu chwyciłam do ręki telefon. Zadzwoniłam do Iwony..
- Hej – powiedział głos w słuchawce.
- No cześć – powiedziałam zmieniając
ton głosu.
- A ty co taka nie w humorze? –
zapytała.
- No bo wszystko się pierdoli,
proste? – zapytałam wściekła.
- Rozmawiałaś z Robertem?-
zapytała.
- Nie i nie chcę ! – krzyknęłam złośliwie
do słuchawki.
- No , ale musisz- powiedziała
uspokajając mnie.
- Nie chcę po prostu ! wiem , że
on mi spierdolił tą swoją słodkością całe życie – odpowiedziałam jej smutno.
- Ale masz mnie i Marco –
powiedziała .
- Tak wiem i bardzo was kocham –
powiedziałam , a po policzkach spłynęły mi łzy.
- A może wpadniesz dzisiaj
wieczorem ? – zapytała.
- Jak uporam się z wszystkimi
sprawami , które mam do załatwienia to wpadnę- powiedziałam śmiejąc się do
lustra.
- Idziesz dzisiaj do pracy ? –
zapytała.
- Tak , umówiłam się z trenerem ,
że dzisiaj wpadnę i zrobię z chłopakami trening – powiedziałam do niej.
- Dobra to ja już będę kończyła –
powiedziała odkładając słuchawkę.
Ułożyłam włosy , pomalowałam
sobie oczy i założyłam eleganckie ciuchy. Dziś nie miałam ochoty na bieganie i
ćwiczenie , a co jeszcze patrzenie na Roberta. Musiałam się z tym jakoś
pogodzić… Spakowałam potrzebne rzeczy i wsiadłam do samochodu. Do stadionu mam
jakieś 20 minut samochodem. Pod
stadionem czekał na mnie Łukasz.
- Cześć Zuza – krzyknął.
- Siema – odpowiedziałam mu
zamykając samochód.
- Wiedziałem , że przyjedziesz –
powiedział zabierając mi torbę.
- Wiedziałeś , czy ci trener
powiedział ? – zapytałam.
- Dobra , dobra- powiedział
otwierając drzwi od szatni.
No i tak jak myślałam zobaczyłam
go.,.
Subskrybuj:
Posty (Atom)