środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 72 ;)

~Zuza 
Nuri odprowadził mnie pod same drzwi.Cieszyłam się że znalazł miłość i niedługo będzie ojcem.Jednak gdy przypomniałam sobie co kiedyś łączyło mnie z Sahinem poczułam się dziwnie.Przekroczyłam próg domu,i ujrzałam Roberta i Marco mocno w stanie nietrzeźwości.
 - Czy wy jesteście normalni?!-krzyknełam 
- Lu.. Luzi..Luisa! Luisa tak...-oświadczył dumnie Robert 
- My tylko świętujemy narodziny Luuuisa!-tłumaczył się.
 - Ja się zbieram-powiedział Marco przytrzymując się kanapy
-Idę do szpitala! 
- Nie! Gdyby cię Iwona zobaczyła w takim stanie...-potelepałam głową
-Definitywnie nie,zostajesz tu.Jutro pójdziesz. Nim się obejrzałam dwaj piłkarze Borussi zasneli beztrosko na kanapie.Przykryłam ich kocem i poszłam do sypialni.Włączyłam komputer gdyż chciałam poczytać trochę nowości . Znalazłam ciekawy  artykuł: ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka' . Tak mi się zachciało śmiać, że aż zadzwoniłam do Iwony.
- Halo?- powiedział ochrypnięty głos w słuchawce.
- Cześć kochana!- powiedziałam.
- Co tam?- zapytała .
- Słuchaj właśnie włączyłam komputer i znalazłam ciekawy artykuł - powiedziałam śmiejąc się.
- A o kim ten artykuł taki zabawny?- zapytała.
- Przeczytam ci nagłówek : ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka'. Już rozumiesz?- zapytałam.
- Ciekawe kto im takie bzdury naopowiadał. Dobra Zuźka ja muszę kończyć bo zaraz karmienie, trzymaj się kochana - powiedziała odkładając słuchawkę.
Poczytałam jeszcze kilka rzeczy i zeszłam na dół . Marco próbował się trochę ogarnąć , ale nie był w stanie. Zgarnęłam go do samochodu i odwiozłam do domu. Zrobiłam mu coś do zjedzenia i zakazałam mu wychodzenia z domu w takim stanie. Nie mówiłam mu nic o tym , że możliwe iż Iwona z Luisem będą już jutro w domu .
[ u mnie w domu]
Robert bluźnił od rzeczy. Byłam na niego zła , ponieważ to opijanie było już przesadą. On chyba nie pomyślał o tym , że Marco musi ogarnąć dom , a na pewno Iwona już na niego czeka. Zaczęłam tak wyzywać , że aż wyszedł z domu. Usiadł sobie na ławeczce i siedział. Nagle zauważyłam blondynkę podchodzącą do mojego Roberta. Zaczęli się przytulać i wgl. 
- Robert? 'Co tu się dzieje?- krzyknęłam...
~Iwona~
 Po 4 dniach dostałam wypis i razem z Luisem byłam już w domu.Przyznam , że takiego smrodu jeszcze nie czułam . Marco w kuchni leczył kaca , a ja musiałam siedzieć w tym smrodzie. Otworzyłam okna, zgarnęłam brudne ciuchy Reusa do pralki i położyłam synka do łóżeczka. 
- Co tu się działo do cholery ?- zapytałam wściekła.
- No , no.. my tylko opijaliśmy mojego synka- powiedział lekceważąco .
- Marco? Czy ja już serio nie mogę zostawiać ciebie samego? - krzyknęłam głośno
...........................................................................................................................................
Cześć! Mam nadzieję , że przebijecie 49 wyświetleń , bo ostatnio było tyle :c  Dzisiaj jest mecz Polska-Dania więc mam nadzieję , że będzie bardzo pozytywnie :D 
Mój słodziak <3 
 http://31.media.tumblr.com/d5b3216e599ff224818d875fede41327/tumblr_mri209LT0W1qboytzo2_r1_250.gif
A tu macie gifa z roberciem :*  Pa <3 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 71

~Marco
Po ciężkich 4 godzinach dziecko było już na świecie. Jest to chłopiec o pięknych niebieskich oczach. Iwona była taka szczęśliwa. Zuza zrobiła nam kilka fotek , a później wzięła dziecko do siebie na ręce.Wszyscy się tak ogromnie cieszyli..
~Iwona
Poród był bardzo ciężki , ale miałam przy sobie dwie najważniejsze dla mnie osoby, które mnie wspierały. Mój synek jest bardzo drobniutki, ale cieszę się że go mam. Jestem pewna , że będzie piłkarzem tak jak jego tata. Nagle do pokoju weszły pielęgniarki i zabrały mi mojego małego Luisa bo tak daliśmy mu wspólnie na imię . Marco obdarzył mnie ciepłym pocałunkiem, dokładnie tego mi brakowało. Zuzia nagle wyszła z pokoju nie mówiąc nic.
- Co jej jest?- zapytałam
- Pewnie poszła zadzwonić do Roberta czy coś- powiedział.
- Mam nadzieję , że o to chodzi , ale mógłbyś dla mojego spokoju pójść zapytać ją? - powiedziałam .
Reus wyszedł z pokoju .
~Marco
- Zuza , czemu płaczesz?- zapytałem
- Ciągle przypomina mi się o tym jak mogłam zginąć przez fanów Borussi- powiedziała.
- że co kiedy ?- zapytałem
- Odprowadzałam Iwonę do domu , a później wracałam sama no i mnie koleś napadł i mi groził- powiedziała.
- Nie martw się teraz już będę przy tobie , nikt ciebie nie skrzywdzi. Jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - powiedziałem przytulając ją. Wróciłem na salę zostawiając przyjaciółkę na korytarzu z pielęgniarkami.
~Zuza
Poszłam pożegnać się z Iw i pojechałam do domu. Po drodze zadzwoniłam do Judyty i poinformowałam ją o tym , że przyszło dziecko na świat. W tle słyszłam jak Anastazja próbowała powiedzieć "ciocia". W domu zastałam Roberta , który leżał na kanapie z lodem na oku.
- Robert co najlepszego ci się stało?- zapytałam przerażona.
- Byłem dzisiaj w sprawie reklamy i mi się dostało od pewnego kibica Bayernu .- odpowiedział spokojnie.
- A byłeś chociaż na policji?-zapytałam.
- Tak , mają już go nie zdążył gnojek uciec- odpowiedział.
- Wiesz , Iwona ma synka Luisa-powiedziałam całując jego delikatne usta.
- To świetnie- powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju na górę i otworzyłam mojego bloga o zdrowym odżywaniu. Porobiłam kilka fotek i wyłączyłam komputer. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Sen mnie znużył.... po jakimś czasie obudziła mnie głośna muzyka na dole. Zeszłam a przy stole siedzieli Marco oraz Robert. Polewali sobie równo.
- Panowie? A co tutaj się dzieje?- zapytałam.
- Oblewamy syna- powiedział Robert.
- Marco gdzie ty masz Iwonę?- zapytałam wściekła.
- Została w szpitalu- odpowiedział.
Byłam bardzo zła na nich więc ubrałam moje buty do biegania i wyszłam na dwór. Zrobiłam sobie rundkę wokół Signal Iduana Park i usiadłam sobie na ławeczce. Nagle zauważyłam jak w moim kierunku idzie pewnie brunet już miałam nawet pewność ,że to Nuri. Rzuciłam się mu w ramiona i tak chwilę staliśmy.
- Cześć Nuri- powiedziałam.
-Cześć Zuza, jak ja cię dawno nie widziałem - odpowiedział.
- Co słychać? - zapytałam.
- Spodziewam się syna- odpowiedział szczęśliwy .
- O gratuluję - powiedziałam.
Całą rozmowę przerwał nam deszcz. Sahin zaproponował mi , że odwiezie mnie pod sam dom. Zgodziłam się oczywiście...

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 70

~Zuza
Obudziłam się coś około 11:20. Słońce przedzierało się przez żaluzje do naszej sypialni. Robert jeszcze spał więc postanowiłam pójść pobiegać. Zamykając drzwi zauważyłam malutką karteczkę włożoną pod wycieraczkę. Otworzyłam , a tam drukowanymi literami było napisane:
" PAMIĘTAJ JAK ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE ODPUSZCZE"
Po czym rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy. Z domu właśnie wychodziła Marta i zastała mnie płaczącą pod drzwiami. Zauważyła karteczkę w mojej ręce , wzięła ją i przeczytała. Zabrała mnie na spacer i próbowała poprawić mi humor. Ja jednak cały czas bałam się , że ktoś zaraz podejdzie do mnie i zacznie mi grozić. Nagle zadzwonił telefon, to Mario.
- Halo?- powiedziałam spokojnie , chciałam żeby Mario nie usłyszał że płacze.
- Co się u ciebie dzieje? Czy ja dobrze słysze ? Ty płaczesz? - zapytał troskliwie.
- Tak , ja płaczę- odpowiedziałam.
- A co się stało?- zapytał.
- Mario to nie jest rozmowa na telefon- odpowiedziałam,.
- To przyjadę do ciebie później z Anastazją i Judytą , ok ?- zapytał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odprowadziłam Martę i skoczyłam do osiedlowego sklepu po jakieś ciastka i bułki na śniadanie. Kiedy weszłam do domu Robert jeszcze spał , więc wstawiłam wodę na herbatę i poszłam obudzić śpiocha.
- Wstawaj śpiochu - krzyknęłam do ucha Roberta.
- Mam wolne , więc spadaj- powiedział.
- Tak się do mnie odnosisz , no zaczekaj tylko -przygroziłam mu.
Poszłam do łazienki , nalałam do miski wody , po czym  weszłam na łóżko i oblałam narzeczonego wodą. Musielibyście widzieć jego minę... Był cały mokry, włosy mu się przylizały do twarzy , a co najgorsze był wściekły na mnie i przestał się odzywać. Skoro on był taki to ja też go olałam i zrobiłam tylko sobie śniadanko. Siedziałam sobie na kanapie oglądając mój ulubiony film " Now is good" . Za każdym razem kiedy widzę scenę jak Tessa umiera to płaczę.. W końcu dosiadł się do mnie Robert i zaczął się do mnie przytulać.
- Przeszedł foch?- zapytałam.
- Tak , ale jutro to ty dostaniesz taką pobudkę- powiedział .
- Śnisz.- odpowiedziałam.
~Iwona
Marco zwiózł mnie do szpitala najszybciej jak mógł. Lekarze porobili mi badania i różne takie i stwierdzili , że zaczyna się poród. Reus był bardzo zdenerwowany chodził w kółko i trzymał się za brodę. Kiedy zostaliśmy sami powiedział mi jak bardzo mnie kocha i że zostanie przy mnie.
- Marco ! Słuchaj ja nie zacznę rodzić bez Zuzy- powiedziałam.
- Co? Co ty bredzisz?- zapytał.
- Zadzwoń po Zuzę, tu przy mnie- powiedzialam.
Wyciągnął telefon  i wykręcił numer.
- Tak słucham?- odezwał się głos w słuchawce.
- ZuzA, słuchaj Iw rodzi i masz jak najszybciej przyjechać do szpitala , ona nie chce bez ciebie rodzić- krzyknął do słuchawki i się rozłączył.
- Powiedziała że zaraz przyjedzie.
Czekałam na nią dość długo, przypięta w pasy. Tak mi się chciało spać , ale nie mogłam zasnąć. Nagle na sale wbiegła Zuzia i przytuliła się do mnie od razu. Coś czułam , że on także była zdenerwowana. W końcu przyszli lekarze i dali mi zastrzyk i kazali im się przesunąć. Za chwilę zacznie się poród.
~Marco
Kazali nam się ubrać w białe fartuchy i czekać aż dziecko przyjdzie na świat..

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 69 ^^

~Zuza
Kiedy poszłam odprowadzić Iwonę do domu zauważyłam , że ktoś patrzy na mnie zza drzewa. Nie miałam pojęcia kim jest ten człowiek. Oczywiście powiedziałam o tym przyjaciółce , ale ona stwierdziła , że ktoś może mnie z kimś pomylił i mam się nie przejmować. Wracając do domu wybrałam inną drogę , ale czułam cały czas , że ktoś mnie prześladuje. Nagle poczułam , że ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się , a facet w kominiarce za mną zaczął wkładać mi szmatkę w usta. Próbowałam się wyrywać , ale to nic nie dało. Po chwili powiedział do mnie te słowa:
'JEŻELI ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE DAM CI SPOKOJU' . Przejęłam się bardzo. Jednak ten 'cwaniaczek' stchórzył , a ja uciekłam do domu . Byłam cała rozmazana od płaczu. Na szczęście nie było jeszcze Roberta , bo nie chciałam żeby zobaczył mnie w takim stanie. Umyłam się i nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Byłam pewnej myśli , że to Robert więc otworzyłam . Ujrzałam tam mojego narzeczonego z kwiatkami. Rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam płakać.
- Co się stało kochanie? - powiedział .
- Słuchaj , szłam dzisiaj odprowadzić Iwonę i zauważyłam , że ktoś na mnie patrzy zza drzewa , a jak wracałam to mnie zaczepił i  związał mi usta no i powiedział , że jak przejdziesz do Bayernu to mi nie da spokoju - odpowiedziałam.
- Ach ci ' fani '. Nie przejmuj się , juz nigdzie nie będziesz chodziła sama - powiedział .
Nagle rozmowa się skończyła . Robert zaczął mnie namiętnie całować. Złapał mnie za udo i nie chciał puścić. Noc szykowała się ciekawa.
~Iwona 
Weszłam do domu i zastałam siedzącego przed telewizorem Marco. Zdjęłam torebkę i podążyłam w strone mojego narzeczonego.
- Cześć!-usadziłam się koło niego i wzięłam na kolana poduszkę.
- Gdzie byłaś?! - wyglądał na zdenerwowanego.
- U Zuzy a dlaczego krzyczysz?-Nic mi nie powiedziałaś,a gdyby coś ci się stało?!
- Marco, byłam z Zuzą i odprowadziła mnie pod sam dom więc dlaczego się tak unosisz?
- To niczego nie zmienia! Teraz nie powinnaś się narażać.
Postanowiłam wstać aby nie kontynuować dłużej tej rozmowy,lecz po paru krokach poczułam ból.
Co ci jest?!-Marco natychmiast wstał z kanapy i złapał mnie za rękę.
- Zawieź mnie do szpitala!

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 68

`Zuza
Następnego dnia Robert obudził mnie dosyć wcześnie i postanowił , że czas już porozmawiać o ślubie. Siedliśmy przy stoliku i zaczęła się rozmowa.
-Słuchaj kochnie , jesteśmy już zaręczeni więc to chyba odpowiednia pora - powiedział Robert łapiąc mnie za rękę.
- Tak wiem , ale zdajesz sobie sprawę z tego że do ślubu będzie potrzeba dużo czasu na zorganizowanie tego wszystkiego - powiedziałam.
- Mam w planie coś szalonego , ale nie wiem czy ty się zgodzisz - powiedział.
- Co ty masz kochany na myśli ? - zapytałam bardzo ciekawa.
- No to tak , chciałbym żebyśmy mieli ślub cywilny i kościelny - powiedział.
- To jest ten szalony plan ? - zapytałam.
- Nie , chciałbym żeby ten cywilny był taki cichy , tylko my i świadkowie. No i oczywiście polecimy gdzieś sobie - powiedział.
- Dobry plan , ale wiesz głupio mi tak teraz jakbym wzięła tam Iwonę , a zostawiła Judyte- powiedziałam
- Musisz wybrać jedna na jeden ślub , druga na drugi - powiedział odchodząc od stołu.
Miałam dużo przemyśleń co do tego ślubu . Nie byłam pewna czy tak od razu chciałabym wyjść za niego,. Oczywiście że wyjdę , ale potrzebuję jeszcze trochę czasu.
~Iwona
Ubrałam się w jakieś cieplejsze ciuchy i pojechałam odwiedzić Zuzę. Widziałam , że była w dobrym humorze , ale ona jednak nie chciała powiedzieć mi co jest grane. Wolę poczekać aż sama mi się wygada. Siedziałyśmy sobie na kanapie aż do domu nie wpadł Mario.
- Zuza ! Słuchaj widziałaś Roberta? - zapytał zdenerwowany.
- Nie , niedawno wyszedł . A coś się stało?- zapytałam.
- Zrobił mi taki kawał , że mu nie odpuszczę - powiedział pokazując mi zielone ciuchy i ręce .
-  O kurde, weź sobie go gdzieś poszukaj , ja nie mam pojęcia gdzie on jest - odpowiedziałam.
Przez reszte czasu razem z Iwoną oglądałyśmy tv. Jej brzuch  był już dosyć duży. Nie mogę się doczekać kiedy to maleństwo przyjdzie na świat. :)

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 67

~Zuzia
Z samego rana wstałam i zeszłam do kuchni. Chciałam tak bardzo zrobić jakieś dobre śniadanie Robertowi, ale on mnie wyprzedził . Od razu wpadłam mu w ramiona i dałam mu buziaka. Nadal nie wierzyłam w to co się stało wczorajszego wieczoru. To było coś bardzo miłego. Pomimo to , że miałam chorą nogę wskoczyłam mu na ręce. Czułam , że będziemy ze sobą szczęśliwi. Na stole leżały dwa usmażone jajka w kształcie serca , a do popicia stało czerwone wino. Posprzątałam po śniadanku i przebrałam się w jakieś luźne ciuszki. Oczywiście , że miałam w planach spędzić cały dzień z Robertem , ale on miał trening , a ja musiałam zjawić się u lekarza. Czekałam na Iwonę , która miałam mnie podwieść do szpitala. Jednak popsuł się jej samochód i musiałam wyciągnąć Martę. Opowiedziałam jej dokładnie o ostatnim wieczorem i wsiadłyśmy w jej opla i ruszyłyśmy. Mój doktor już czekał . Weszłam do gabinetu , a on od razu zdjął mi bandaż i poświecił mi w ranę. Spróbował zdrapać mi strupek , ale to tak bolało , że masakra. Po wizycie miałam już lepszy humor , ponieważ noga nie bolała mnie tak jak ostatnio. Kiedy wróciłam do domu Robert ponownie na mnie czekał. Wypożyczył jakieś filmy i zrobił popcorn. Pogoda była bardzo słaba , zaczęło padać i zrobiło się szaro i zimno . Sięgnęłam po koc i usiadłam obok mojego narzeczonego na łóżku.Przytuliłam się i pocałowałam. Było mi tak bardzo dobrze. Chociaż byłam zmęczona to i tak wytrzymałam do rana. Cieszyłam się z tego wszystkiego co się wokół mnie działo .
~Iwona
Marco przyjechał po mnie do miasta , ponieważ samochód zabrała laweta. Byłam taka wściekła , że nie mogłam potowarzyszyć przyjaciółce. Poszliśmy do małej knajpki , bo pogoda była bardzo słaba. Wypiłam ciepłą herbatkę i zasnęłam mojemu skarbowi na ramieniu . Chciałam teraz powspierać wszystkich przyjaciół , ale nie mogłam się od niego oderwać. Musiałam się też przygotować już na to , że niedługo Zuza będzie musiała się wyprowadzić. Kiedy o tym pomyślałam zakręciła mi się łza w oku . Marco spojrzał na mnie , bo nie wiedział o co chodzi.
- Co jest kochana? - zapytał.
- Jest mi bardzo przykro , że niedługo będę musiała się rozstać ze Zuzą - powiedziałam.
- Kochanie, przecież Robert będzie grał w BVB jeszcze cały sezon! - powiedział.
- No tak , ale później? To tak szybko zleci , a my się od siebie oddalimy- powiedziałam.
- Nie martw się , jeżeli będzie potrzeba to cię będę do niej podwoził , dla ciebie wszystko - powiedział całując mnie w usta..

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 66

Nagle znalazł się romeo , którego miałam już na serio dość. Dosiadł się do mnie i myślał , że jest wszystko ok , ale nie było. Po jakiejś dłuższej chwili znowu zostałam sama. Chciałam już wyjść , ale w pewnej chwili zatrzymał mnie Marco i kazał zostać. Uległam i usiadłam obok mojej ciężarnej przyjaciółki.
- Hej Iwa -powiedziałam ściskając jej rękę.
- Co jest ?- zapytała .
- Nic - odpowiedzaiałam.
- Widzę po twoich oczach , ale zaczekaj jeszcze chwilkę zaraz ci się humor poprawi - powiedziała uśmiechając się do Nuriego.
Nie minęło nawet kilka sekund kiedy tłum zproszonych gości zaczął tajemonczo na siebie spoglądać.Nie wiedziałam o co chodzi,spojrzałam na Iwone która uśmiechała się od ucha do ucha.Po chwili wrócił do Nas Marco który w garniturze zszedł ze sceny,robiło się coraz dziwniej,miałam już wszystkiego dość,nagle w całej sali rozlegl się głos.Głos Roberta.
- Witam wszystkich zgromadzonych tu gości,bardzo dziękuje za przybycie, chciałabym coś ogłosic.Robert zszedł ze sceny i uklęknął przy stoliku obok sceny gdzie siedziałam,wyjął z kieszeni czerowone pudełeczko i powoli zacząl jej otwierać.Odebrało mi mowe,domyśliłam się co chce zrobić,czułam że jestem obiektem wszyskich spojrzeń.
- Zuzanoo,czy zostaniesz moją żoną?-powiedział na wydechu i po chwili zobaczyłam jego piękny uśmiech.
- T...Tak Robert.Oczywiście.- w jednej chwili cala złość na niego przeszła mi,co prawda jego humorki czasem były nie do zniesienia ale oświadczył mi się! R zuciłam się na szyje mojemu już narzeczonemu i oboje usłyszeliśmy oklaski gości.
Po dłuższej chwili po wszystkich gratulacjach i wzruszeniach przy stoliku zostaliśmy tylko my i Iwona z Marco.Chłopaki z drinkami rozmawiali o męskich sprawach.Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co sie stało jakis czas temu.
- Tak się ciesze.Teraz wszystko będzie dobrze!- powiedziała Iwona.
- Te jego humorki...pewnie był zestresowany.-uśmiechnełam się
- Zobaczysz teraz wszystko między Wami się ułoży.
- Oby.Ja nawet nie spytałam Cię o ciąze.Wszystko w porządku?
- Pewnie.To chłopczyk,byłam z Marco na USG.
- Będę ciocią.To już 4 miesiąc prawda? Pamiętaj jakby co mozesz na mnie liczyć.
- Ok.Będę pamiętać!
W drodze do domu,Robert był zupełnie innym człowiekim niż w ostatich dniach.Ucieszyło mnie to.W końcu wyczerpana zasnęłam w ramionach Roberta.