~Zuza
Nuri odprowadził mnie pod same drzwi.Cieszyłam się że znalazł miłość i
niedługo będzie ojcem.Jednak gdy przypomniałam sobie co kiedyś łączyło
mnie z Sahinem poczułam się dziwnie.Przekroczyłam próg domu,i ujrzałam
Roberta i Marco mocno w stanie nietrzeźwości.
- Czy wy jesteście normalni?!-krzyknełam
- Lu.. Luzi..Luisa! Luisa tak...-oświadczył dumnie Robert
- My tylko
świętujemy narodziny Luuuisa!-tłumaczył się.
- Ja się zbieram-powiedział Marco przytrzymując się kanapy
-Idę do
szpitala!
- Nie! Gdyby cię Iwona zobaczyła w takim stanie...-potelepałam
głową
-Definitywnie nie,zostajesz tu.Jutro pójdziesz.
Nim się obejrzałam dwaj piłkarze Borussi zasneli beztrosko na
kanapie.Przykryłam ich kocem i poszłam do sypialni.Włączyłam komputer gdyż chciałam poczytać trochę nowości . Znalazłam ciekawy artykuł: ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka' . Tak mi się zachciało śmiać, że aż zadzwoniłam do Iwony.
- Halo?- powiedział ochrypnięty głos w słuchawce.
- Cześć kochana!- powiedziałam.
- Co tam?- zapytała .
- Słuchaj właśnie włączyłam komputer i znalazłam ciekawy artykuł - powiedziałam śmiejąc się.
- A o kim ten artykuł taki zabawny?- zapytała.
- Przeczytam ci nagłówek : ' Marco Reus został ojcem! Urodziła się mu córeczka'. Już rozumiesz?- zapytałam.
- Ciekawe kto im takie bzdury naopowiadał. Dobra Zuźka ja muszę kończyć bo zaraz karmienie, trzymaj się kochana - powiedziała odkładając słuchawkę.
Poczytałam jeszcze kilka rzeczy i zeszłam na dół . Marco próbował się trochę ogarnąć , ale nie był w stanie. Zgarnęłam go do samochodu i odwiozłam do domu. Zrobiłam mu coś do zjedzenia i zakazałam mu wychodzenia z domu w takim stanie. Nie mówiłam mu nic o tym , że możliwe iż Iwona z Luisem będą już jutro w domu .
[ u mnie w domu]
Robert bluźnił od rzeczy. Byłam na niego zła , ponieważ to opijanie było już przesadą. On chyba nie pomyślał o tym , że Marco musi ogarnąć dom , a na pewno Iwona już na niego czeka. Zaczęłam tak wyzywać , że aż wyszedł z domu. Usiadł sobie na ławeczce i siedział. Nagle zauważyłam blondynkę podchodzącą do mojego Roberta. Zaczęli się przytulać i wgl.
- Robert? 'Co tu się dzieje?- krzyknęłam...
~Iwona~
Po 4 dniach dostałam wypis i razem z Luisem byłam już w domu.Przyznam , że takiego smrodu jeszcze nie czułam . Marco w kuchni leczył kaca , a ja musiałam siedzieć w tym smrodzie. Otworzyłam okna, zgarnęłam brudne ciuchy Reusa do pralki i położyłam synka do łóżeczka.
- Co tu się działo do cholery ?- zapytałam wściekła.
- No , no.. my tylko opijaliśmy mojego synka- powiedział lekceważąco .
- Marco? Czy ja już serio nie mogę zostawiać ciebie samego? - krzyknęłam głośno
...........................................................................................................................................
Cześć! Mam nadzieję , że przebijecie 49 wyświetleń , bo ostatnio było tyle :c Dzisiaj jest mecz Polska-Dania więc mam nadzieję , że będzie bardzo pozytywnie :D
Mój słodziak <3
http://31.media.tumblr.com/d5b3216e599ff224818d875fede41327/tumblr_mri209LT0W1qboytzo2_r1_250.gif
A tu macie gifa z roberciem :* Pa <3
środa, 14 sierpnia 2013
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 71
~Marco
Po ciężkich 4 godzinach dziecko było już na świecie. Jest to chłopiec o pięknych niebieskich oczach. Iwona była taka szczęśliwa. Zuza zrobiła nam kilka fotek , a później wzięła dziecko do siebie na ręce.Wszyscy się tak ogromnie cieszyli..
~Iwona
Poród był bardzo ciężki , ale miałam przy sobie dwie najważniejsze dla mnie osoby, które mnie wspierały. Mój synek jest bardzo drobniutki, ale cieszę się że go mam. Jestem pewna , że będzie piłkarzem tak jak jego tata. Nagle do pokoju weszły pielęgniarki i zabrały mi mojego małego Luisa bo tak daliśmy mu wspólnie na imię . Marco obdarzył mnie ciepłym pocałunkiem, dokładnie tego mi brakowało. Zuzia nagle wyszła z pokoju nie mówiąc nic.
- Co jej jest?- zapytałam
- Pewnie poszła zadzwonić do Roberta czy coś- powiedział.
- Mam nadzieję , że o to chodzi , ale mógłbyś dla mojego spokoju pójść zapytać ją? - powiedziałam .
Reus wyszedł z pokoju .
~Marco
- Zuza , czemu płaczesz?- zapytałem
- Ciągle przypomina mi się o tym jak mogłam zginąć przez fanów Borussi- powiedziała.
- że co kiedy ?- zapytałem
- Odprowadzałam Iwonę do domu , a później wracałam sama no i mnie koleś napadł i mi groził- powiedziała.
- Nie martw się teraz już będę przy tobie , nikt ciebie nie skrzywdzi. Jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - powiedziałem przytulając ją. Wróciłem na salę zostawiając przyjaciółkę na korytarzu z pielęgniarkami.
~Zuza
Poszłam pożegnać się z Iw i pojechałam do domu. Po drodze zadzwoniłam do Judyty i poinformowałam ją o tym , że przyszło dziecko na świat. W tle słyszłam jak Anastazja próbowała powiedzieć "ciocia". W domu zastałam Roberta , który leżał na kanapie z lodem na oku.
- Robert co najlepszego ci się stało?- zapytałam przerażona.
- Byłem dzisiaj w sprawie reklamy i mi się dostało od pewnego kibica Bayernu .- odpowiedział spokojnie.
- A byłeś chociaż na policji?-zapytałam.
- Tak , mają już go nie zdążył gnojek uciec- odpowiedział.
- Wiesz , Iwona ma synka Luisa-powiedziałam całując jego delikatne usta.
- To świetnie- powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju na górę i otworzyłam mojego bloga o zdrowym odżywaniu. Porobiłam kilka fotek i wyłączyłam komputer. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Sen mnie znużył.... po jakimś czasie obudziła mnie głośna muzyka na dole. Zeszłam a przy stole siedzieli Marco oraz Robert. Polewali sobie równo.
- Panowie? A co tutaj się dzieje?- zapytałam.
- Oblewamy syna- powiedział Robert.
- Marco gdzie ty masz Iwonę?- zapytałam wściekła.
- Została w szpitalu- odpowiedział.
Byłam bardzo zła na nich więc ubrałam moje buty do biegania i wyszłam na dwór. Zrobiłam sobie rundkę wokół Signal Iduana Park i usiadłam sobie na ławeczce. Nagle zauważyłam jak w moim kierunku idzie pewnie brunet już miałam nawet pewność ,że to Nuri. Rzuciłam się mu w ramiona i tak chwilę staliśmy.
- Cześć Nuri- powiedziałam.
-Cześć Zuza, jak ja cię dawno nie widziałem - odpowiedział.
- Co słychać? - zapytałam.
- Spodziewam się syna- odpowiedział szczęśliwy .
- O gratuluję - powiedziałam.
Całą rozmowę przerwał nam deszcz. Sahin zaproponował mi , że odwiezie mnie pod sam dom. Zgodziłam się oczywiście...
Po ciężkich 4 godzinach dziecko było już na świecie. Jest to chłopiec o pięknych niebieskich oczach. Iwona była taka szczęśliwa. Zuza zrobiła nam kilka fotek , a później wzięła dziecko do siebie na ręce.Wszyscy się tak ogromnie cieszyli..
~Iwona
Poród był bardzo ciężki , ale miałam przy sobie dwie najważniejsze dla mnie osoby, które mnie wspierały. Mój synek jest bardzo drobniutki, ale cieszę się że go mam. Jestem pewna , że będzie piłkarzem tak jak jego tata. Nagle do pokoju weszły pielęgniarki i zabrały mi mojego małego Luisa bo tak daliśmy mu wspólnie na imię . Marco obdarzył mnie ciepłym pocałunkiem, dokładnie tego mi brakowało. Zuzia nagle wyszła z pokoju nie mówiąc nic.
- Co jej jest?- zapytałam
- Pewnie poszła zadzwonić do Roberta czy coś- powiedział.
- Mam nadzieję , że o to chodzi , ale mógłbyś dla mojego spokoju pójść zapytać ją? - powiedziałam .
Reus wyszedł z pokoju .
~Marco
- Zuza , czemu płaczesz?- zapytałem
- Ciągle przypomina mi się o tym jak mogłam zginąć przez fanów Borussi- powiedziała.
- że co kiedy ?- zapytałem
- Odprowadzałam Iwonę do domu , a później wracałam sama no i mnie koleś napadł i mi groził- powiedziała.
- Nie martw się teraz już będę przy tobie , nikt ciebie nie skrzywdzi. Jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem - powiedziałem przytulając ją. Wróciłem na salę zostawiając przyjaciółkę na korytarzu z pielęgniarkami.
~Zuza
Poszłam pożegnać się z Iw i pojechałam do domu. Po drodze zadzwoniłam do Judyty i poinformowałam ją o tym , że przyszło dziecko na świat. W tle słyszłam jak Anastazja próbowała powiedzieć "ciocia". W domu zastałam Roberta , który leżał na kanapie z lodem na oku.
- Robert co najlepszego ci się stało?- zapytałam przerażona.
- Byłem dzisiaj w sprawie reklamy i mi się dostało od pewnego kibica Bayernu .- odpowiedział spokojnie.
- A byłeś chociaż na policji?-zapytałam.
- Tak , mają już go nie zdążył gnojek uciec- odpowiedział.
- Wiesz , Iwona ma synka Luisa-powiedziałam całując jego delikatne usta.
- To świetnie- powiedział.
Wróciłam do swojego pokoju na górę i otworzyłam mojego bloga o zdrowym odżywaniu. Porobiłam kilka fotek i wyłączyłam komputer. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Sen mnie znużył.... po jakimś czasie obudziła mnie głośna muzyka na dole. Zeszłam a przy stole siedzieli Marco oraz Robert. Polewali sobie równo.
- Panowie? A co tutaj się dzieje?- zapytałam.
- Oblewamy syna- powiedział Robert.
- Marco gdzie ty masz Iwonę?- zapytałam wściekła.
- Została w szpitalu- odpowiedział.
Byłam bardzo zła na nich więc ubrałam moje buty do biegania i wyszłam na dwór. Zrobiłam sobie rundkę wokół Signal Iduana Park i usiadłam sobie na ławeczce. Nagle zauważyłam jak w moim kierunku idzie pewnie brunet już miałam nawet pewność ,że to Nuri. Rzuciłam się mu w ramiona i tak chwilę staliśmy.
- Cześć Nuri- powiedziałam.
-Cześć Zuza, jak ja cię dawno nie widziałem - odpowiedział.
- Co słychać? - zapytałam.
- Spodziewam się syna- odpowiedział szczęśliwy .
- O gratuluję - powiedziałam.
Całą rozmowę przerwał nam deszcz. Sahin zaproponował mi , że odwiezie mnie pod sam dom. Zgodziłam się oczywiście...
sobota, 10 sierpnia 2013
Rozdział 70
~Zuza
Obudziłam się coś około 11:20. Słońce przedzierało się przez żaluzje do naszej sypialni. Robert jeszcze spał więc postanowiłam pójść pobiegać. Zamykając drzwi zauważyłam malutką karteczkę włożoną pod wycieraczkę. Otworzyłam , a tam drukowanymi literami było napisane:
" PAMIĘTAJ JAK ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE ODPUSZCZE"
Po czym rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy. Z domu właśnie wychodziła Marta i zastała mnie płaczącą pod drzwiami. Zauważyła karteczkę w mojej ręce , wzięła ją i przeczytała. Zabrała mnie na spacer i próbowała poprawić mi humor. Ja jednak cały czas bałam się , że ktoś zaraz podejdzie do mnie i zacznie mi grozić. Nagle zadzwonił telefon, to Mario.
- Halo?- powiedziałam spokojnie , chciałam żeby Mario nie usłyszał że płacze.
- Co się u ciebie dzieje? Czy ja dobrze słysze ? Ty płaczesz? - zapytał troskliwie.
- Tak , ja płaczę- odpowiedziałam.
- A co się stało?- zapytał.
- Mario to nie jest rozmowa na telefon- odpowiedziałam,.
- To przyjadę do ciebie później z Anastazją i Judytą , ok ?- zapytał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odprowadziłam Martę i skoczyłam do osiedlowego sklepu po jakieś ciastka i bułki na śniadanie. Kiedy weszłam do domu Robert jeszcze spał , więc wstawiłam wodę na herbatę i poszłam obudzić śpiocha.
- Wstawaj śpiochu - krzyknęłam do ucha Roberta.
- Mam wolne , więc spadaj- powiedział.
- Tak się do mnie odnosisz , no zaczekaj tylko -przygroziłam mu.
Poszłam do łazienki , nalałam do miski wody , po czym weszłam na łóżko i oblałam narzeczonego wodą. Musielibyście widzieć jego minę... Był cały mokry, włosy mu się przylizały do twarzy , a co najgorsze był wściekły na mnie i przestał się odzywać. Skoro on był taki to ja też go olałam i zrobiłam tylko sobie śniadanko. Siedziałam sobie na kanapie oglądając mój ulubiony film " Now is good" . Za każdym razem kiedy widzę scenę jak Tessa umiera to płaczę.. W końcu dosiadł się do mnie Robert i zaczął się do mnie przytulać.
- Przeszedł foch?- zapytałam.
- Tak , ale jutro to ty dostaniesz taką pobudkę- powiedział .
- Śnisz.- odpowiedziałam.
~Iwona
Marco zwiózł mnie do szpitala najszybciej jak mógł. Lekarze porobili mi badania i różne takie i stwierdzili , że zaczyna się poród. Reus był bardzo zdenerwowany chodził w kółko i trzymał się za brodę. Kiedy zostaliśmy sami powiedział mi jak bardzo mnie kocha i że zostanie przy mnie.
- Marco ! Słuchaj ja nie zacznę rodzić bez Zuzy- powiedziałam.
- Co? Co ty bredzisz?- zapytał.
- Zadzwoń po Zuzę, tu przy mnie- powiedzialam.
Wyciągnął telefon i wykręcił numer.
- Tak słucham?- odezwał się głos w słuchawce.
- ZuzA, słuchaj Iw rodzi i masz jak najszybciej przyjechać do szpitala , ona nie chce bez ciebie rodzić- krzyknął do słuchawki i się rozłączył.
- Powiedziała że zaraz przyjedzie.
Czekałam na nią dość długo, przypięta w pasy. Tak mi się chciało spać , ale nie mogłam zasnąć. Nagle na sale wbiegła Zuzia i przytuliła się do mnie od razu. Coś czułam , że on także była zdenerwowana. W końcu przyszli lekarze i dali mi zastrzyk i kazali im się przesunąć. Za chwilę zacznie się poród.
~Marco
Kazali nam się ubrać w białe fartuchy i czekać aż dziecko przyjdzie na świat..
Obudziłam się coś około 11:20. Słońce przedzierało się przez żaluzje do naszej sypialni. Robert jeszcze spał więc postanowiłam pójść pobiegać. Zamykając drzwi zauważyłam malutką karteczkę włożoną pod wycieraczkę. Otworzyłam , a tam drukowanymi literami było napisane:
" PAMIĘTAJ JAK ROBERT PRZEJDZIE DO BAYERNU NIE ODPUSZCZE"
Po czym rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy. Z domu właśnie wychodziła Marta i zastała mnie płaczącą pod drzwiami. Zauważyła karteczkę w mojej ręce , wzięła ją i przeczytała. Zabrała mnie na spacer i próbowała poprawić mi humor. Ja jednak cały czas bałam się , że ktoś zaraz podejdzie do mnie i zacznie mi grozić. Nagle zadzwonił telefon, to Mario.
- Halo?- powiedziałam spokojnie , chciałam żeby Mario nie usłyszał że płacze.
- Co się u ciebie dzieje? Czy ja dobrze słysze ? Ty płaczesz? - zapytał troskliwie.
- Tak , ja płaczę- odpowiedziałam.
- A co się stało?- zapytał.
- Mario to nie jest rozmowa na telefon- odpowiedziałam,.
- To przyjadę do ciebie później z Anastazją i Judytą , ok ?- zapytał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odprowadziłam Martę i skoczyłam do osiedlowego sklepu po jakieś ciastka i bułki na śniadanie. Kiedy weszłam do domu Robert jeszcze spał , więc wstawiłam wodę na herbatę i poszłam obudzić śpiocha.
- Wstawaj śpiochu - krzyknęłam do ucha Roberta.
- Mam wolne , więc spadaj- powiedział.
- Tak się do mnie odnosisz , no zaczekaj tylko -przygroziłam mu.
Poszłam do łazienki , nalałam do miski wody , po czym weszłam na łóżko i oblałam narzeczonego wodą. Musielibyście widzieć jego minę... Był cały mokry, włosy mu się przylizały do twarzy , a co najgorsze był wściekły na mnie i przestał się odzywać. Skoro on był taki to ja też go olałam i zrobiłam tylko sobie śniadanko. Siedziałam sobie na kanapie oglądając mój ulubiony film " Now is good" . Za każdym razem kiedy widzę scenę jak Tessa umiera to płaczę.. W końcu dosiadł się do mnie Robert i zaczął się do mnie przytulać.
- Przeszedł foch?- zapytałam.
- Tak , ale jutro to ty dostaniesz taką pobudkę- powiedział .
- Śnisz.- odpowiedziałam.
~Iwona
Marco zwiózł mnie do szpitala najszybciej jak mógł. Lekarze porobili mi badania i różne takie i stwierdzili , że zaczyna się poród. Reus był bardzo zdenerwowany chodził w kółko i trzymał się za brodę. Kiedy zostaliśmy sami powiedział mi jak bardzo mnie kocha i że zostanie przy mnie.
- Marco ! Słuchaj ja nie zacznę rodzić bez Zuzy- powiedziałam.
- Co? Co ty bredzisz?- zapytał.
- Zadzwoń po Zuzę, tu przy mnie- powiedzialam.
Wyciągnął telefon i wykręcił numer.
- Tak słucham?- odezwał się głos w słuchawce.
- ZuzA, słuchaj Iw rodzi i masz jak najszybciej przyjechać do szpitala , ona nie chce bez ciebie rodzić- krzyknął do słuchawki i się rozłączył.
- Powiedziała że zaraz przyjedzie.
Czekałam na nią dość długo, przypięta w pasy. Tak mi się chciało spać , ale nie mogłam zasnąć. Nagle na sale wbiegła Zuzia i przytuliła się do mnie od razu. Coś czułam , że on także była zdenerwowana. W końcu przyszli lekarze i dali mi zastrzyk i kazali im się przesunąć. Za chwilę zacznie się poród.
~Marco
Kazali nam się ubrać w białe fartuchy i czekać aż dziecko przyjdzie na świat..
Subskrybuj:
Posty (Atom)